Wiosna, szczególnie marzec i kwiecień, to dla strażaków czas wytężonej pracy. Nie ma dnia, aby nie wyjeżdżali do gaszenia płonących traw. Tylko w tym roku Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim odnotowała 24 pożary łąk i ugorów. W sumie do wszystkich akcji gaśniczych wysłanych zostało 49 zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej i 259 strażaków.
- Łączna powierzchnia, która uległa w tym roku spaleniu wyniosła 15,88 hektarów – podaje st. ogn. Tomasz Tyluś, dyżurny stanowiska kierowania Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim.
Trawy paliły się m.in. w Wólce Komaszyckiej, Lesie Dębowym, Opolu Lubelskim, Głodnie.
- Największa powierzchnia, która uległa spaleniu to w Wólce Komaszyckiej, gdzie dwa pożary strawiły 10 hektarów oraz w Lesie Dębowym, gdzie spaliło się 1,3 ha traw – dodaje.
W 2020 roku na terenie powiatu opolskiego strażacy wyjeżdżali aż 176 razy do pożarów traw. Spaliło się 163 ha. Największe pożary miały miejsce w Opolu Lubelskim i okolicznych wsiach Zajączków i Grabówka (25 ha) oraz w Wólce Komaszyckiej (29 ha).
Ze strażackich danych wynika, że w ponad 94 procentach odpowiedzialny za pożary traw jest człowiek. Najczęstsza przyczyna to podpalenia oraz nieostrożność przy posługiwaniu się ogniem otwartym. Niektóre miejsca, szczególnie trudno dostępne, są celowo podpalane. Inne z mylnego pojmowania korzyści.
- Niestety, wśród wielu ludzi panuje przekonanie, że spalenie suchej trawy użyźni w sposób naturalny glebę, co spowoduje szybszy i bujniejszy wzrost młodej trawy, a tym samym przyniesie korzyści ekonomiczne. Nic bardziej mylnego – mówi kpt. Rafał Dobraczyński, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim.
- Wypalanie traw prowadzi do nieodwracalnych, niekorzystnych zmian w środowisku naturalnym – ziemia wyjaławia się, zahamowany zostaje bardzo pożyteczny, naturalny rozkład resztek roślinnych oraz asymilacja azotu z powietrza - podkreśla.
Giną przy tym zwierzęta, płazy i owady. Niejednokrotnie ogień wdziera się do lasów i podchodzi pod zabudowania, stwarzając zagrożenie dla ludzi.
Każdy taki wyjazd strażaków do gaszenia palącej się trawy generuje koszty. Jest to średnio około 250 zł w przypadku jednego wozu bojowego. Trzeba pamiętać, że strażacy zaangażowani w akcję gaszenia pożarów traw, łąk i nieużytków, w tym samym czasie mogą być potrzebni do ratowania życia i mienia ludzkiego w innym miejscu.
- Może się zdarzyć, że przez lekkomyślność ludzi nie dojadą z pomocą na czas tam, gdzie będą naprawdę potrzebni – podkreśla Dobraczyński.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.