Śledczy nie chcą ujawniać szczegółowych informacji na ten temat. Przyznają jednak, że nie są w stanie na razie przesłuchać matki chłopca, ze względu na stan jej zdrowia. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, Alicja Macugowska-Kyszka poinformowała media, że Prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód prowadzi postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci 1,5-rocznego dziecka.
Czyn ten kwalifikowany jest z art. 155 kodeksu karnego, za który grozi kara pozbawienia wolności w wymiarze od 3 miesięcy do 5 lat
- mówi Alicja Macugowska-Kyszka.
Zapomniała, że nie odwiozła synka
Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Śledczy ustalają przebieg zdarzeń, które doprowadziły do tej niewyobrażalnej tragedii, natomiast biegły będzie musiał ustalić jaka była bezpośrednia przyczyna zgonu chłopca. Rodzina dziecka jest pod opieką psychologa.
Do zdarzenia doszło w środę. 38-letnia kobieta zawiozła rano do przedszkola starsze dziecko, a następnie pojechała do pracy. Po południu pojechała odebrać dziecko z przedszkola, a następnie udała się po młodszego synka do żłobka. Tam dowiedziała się, że tego dnia nie odwiozła go do placówki. Malec był w samochodzie. Na miejsce wezwano pogotowie, jednak ratownikom nie udało się przywrócić mu funkcji życiowych.
Nigdy nie zostawiaj dzieci w aucie latem
Do podobnej sytuacji doszło w 2014 roku w Rybniku. Ojciec miał zawieźć 3-letnią córkę do przedszkola, ale zapomniał o niej i pojechał do pracy. Dziewczynka w upale spędziła osiem godzin. Gdy mężczyzna wyszedł z zakładu i zobaczył córkę w samochodzie, próbował ją jeszcze reanimować, nieskutecznie. Ojciec dziewczynki, który dobrowolnie poddał się karze, został skazany przez sąd na rok więzienia w zawieszeniu.
Do tragedii związanej z upałami doszło na początku tygodnia w Stanach Zjednoczonych. W Teksasie zmarł pięciolatek. Jak się okazało matka, która wróciła z dziećmi do domu była przekonana, że maluch sam odpiął pasy i wysiadł z samochodu. Dopiero po dwóch godzinach kobieta zorientowała się, że jej synka nie ma w domu. Poszła zobaczyć do auta i znalazła tam swoje dziecko w foteliku. Maluch już nie żył, w samochodzie było ok. 40 stopni Celsjusza.
Po 40 minutach w samochodzie jest 60 stopni!
Co roku, gdy rozpoczyna się lato, policja apeluje, aby w żadnym przypadku nie zostawiać dzieci ani zwierząt w samochodzie, nawet jeżeli wychodzimy tylko na chwilkę. Samochód bardzo szybko się nagrzewa, nawet gdy na zewnątrz temperatura wynosi zaledwie 20 stopni Celsjusza. W ciągu trzydziestu minut słońce może nagrzać wnętrze samochodu do temperatury zagrażającej życiu. Gdy na zewnątrz panuje temperatura powyżej 30 st. C, w zaparkowanym samochodzie po ok. 20 minutach jest już 50 st. C, a po upływie 40 minut - prawie 60 st. C.
Małe dzieci i zwierzęta zostawione w samochodzie są najbardziej narażone na przegrzanie organizmu, które może zakończyć się śmiercią.
Nie bądźmy obojętni. Gdy zauważymy, że jakaś osoba czy zwierzę znajduje się w sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu poinformujmy o wszystkim policję dzwoniąc pod numer tel. alarmowego 112
- przypomina policja.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.