reklama

Kombajnista najechał na kolegę i sobie poszedł

Opublikowano:
Autor:

Kombajnista najechał na kolegę i sobie poszedł - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości51-letni mieszkaniec gminy Opole Lub., który najechał kombajnem na znajomego usłyszał prokuratorski zarzut. Jest podejrzany o nieumyślne spowodowanie śmierci. Wypadek wydarzył się podczas kombajnowania zboża.

W środę 5 sierpnia 45-letni Dariusz K. ze Skokowa-Podlasie postanowił wykosić kombajnem zboże na swoim polu w Leoninie. Pomóc miał mu w tym kolega, który usiadł za kierownicą ważącej kilka ton maszyny. Jedną przyczepę ziarna kombajniście udało się wymłócić. Ale pracy nie dokończył. Przerwała ją niespodziewanie śmierć.

 

Chciał wskoczyć na kombajn

- Właściciel kombajnu chciał wejść na pracującą na polu maszynę. Gdy wchodził poślizgnął się na schodku i wpadł między koło a schodki

- asp.szt. Rafał Fittler z opolskiej policji relacjonuje to, co powiedział śledczym 51-latek, który feralnego dnia kierował pojazdem.

Gdy zorientował się co się stało, zatrzymał kombajn.

- Twierdzi, że próbował wyciągnąć swojego kolegę, ale jak zobaczył, że nie żyje doznał szoku i zszedł z pola - dodaje rzecznik KPP w Opolu Lubelskim.

Pierwszą osobą, która pojawiła się na miejscu tragedii, była właścicielka pobliskiego sklepu.

- Przyjechał klient i zwrócił uwagę na to, że kombajn stoi od dłuższego czasu na polu i nic się tam nie dzieje

- opowiada Katarzyna Kuś.

Pani Kasia postanowiła skontaktować się z Dariuszem K. Znała go.

- Dwa razy zadzwoniłam na jego komórkę. Nie odbierał. Więc pobiegłam na pole zobaczyć, co się dzieje

- opowiada kobieta.

To co zobaczyła wstrząsnęło nią.

- Wisiał na kombajnie, głowę miał pod błotnikiem, nogi pół metra od ziemi. Wyciągnęliśmy go z tego koła. Najpierw brat go reanimował, później policja

- opisuje właścicielka sklepu.

Reanimacja nie pomogła

Czynności życiowe próbowali przywrócić 45-latkowi również strażacy.

- Udzielaliśmy pierwszej pomocy przez pół godziny

- przyznaje asp. Rafał Dobraczyński, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lub., która skierowała do akcji trzy zastępy strażaków.

Wezwany został też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mężczyzna mimo reanimacji zmarł. Obrażenia jakich doznał były zbyt poważne. Koło kombajnu zmiażdżyło 45-latkowi klatkę piersiową.

Andrzej M. został zatrzymany dzień po tragedii. Policjanci o godz. 6 rano pojawili się w jego domu. Był pod wpływem alkoholu.

- Został przebadany i pobrana została od niego krew do badań. Będzie robiona retrospekcja. Na podstawie wyników tych badań biegły wypowie się, czy w chwili wypadku 51-latek był trzeźwy

- tłumaczy Fittler.

W piątek 51-letni kombajnista stanął przed prokuratorem.

- Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Aczkolwiek trudno powiedzieć czy jest to zarzut ostateczny. Być może jego treść ulegnie zmianie

- mówi Marzena Czopek, zastępca prokuratora rejonowego w Opolu Lub. Mężczyzna po przesłuchaniu został zwolniony.

Jaka była przyczyna zgonu 45-latka będzie wiadomo dopiero, jak śledczy otrzymają wyniki sekcji zwłok.

 

Leonin w szoku

Dariusz K. mieszkał razem z braćmi w pobliskim Skokowie-Podlasie. Był kawalerem. Leonin wstrząśnięty jest tragedią.

- Dla mnie to prawdziwy szok. Ledwo żniwa się zaczęły, a tu taki wypadek w takiej małej wiosce, gdzie nic się nie dzieje -

mówi Anna Gasińska, sołtys Leonina.

Z Dariuszem K. znała się tylko z widzenia.

- Był ode mnie starszy chyba dwa lata. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że można tak tragicznie skończyć żniwa, które dopiero co się zaczęły

- wspomina Gasińska.

Mieszkańcy są zbulwersowani bardzo długim oczekiwaniem na przyjazd karetki pogotowia ratunkowego. Według ich relacji śmigłowiec przyleciał około 30 minut po tym, jak o wypadku powiadomiona została policja. A karetka dużo później.

- Dotarła na samym końcu. A tyle osób interweniowało. Żeby w Opolu nie było pogotowia - nie kryją złości świadkowie zdarzenia.

 

 

Wypadki w rolnictwie

W ubiegłym roku w powiecie opolskim doszło do 158 wypadków przy pracy rolniczej (w tym jeden śmiertelny), w  tym roku wydarzyło się ich już 89.

- Najczęstszą przyczyną wypadków w rolnictwie jest upadek osób, ponadto pochwycenie i uderzenie przez ruchome części maszyn i urządzeń, uderzenie, przygniecenie lub pogryzienie przez zwierzęta, a także upadek przedmiotów

- informuje Patrycja Józefowicz, rzecznik prasowy Oddziału Regionalnego Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Lublinie i dodaje:

- Najwięcej wypadków jest spowodowanych niewłaściwą organizacją pracy oraz niewłaściwym stanem nawierzchni, a także niewłaściwym stanem maszyn, urządzeń i narzędzi rolniczych.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE