Karczmiska przetwórnia istnieje od przeszło 20 lat. Pod marką SVZ funkcjonowała od około 4 lat. Wcześniej właścicielem zakładu był Mondi Condex. Zajmuje się przetwarzaniem owoców, (zwłaszcza miękkich, np. malin) i warzyw. Na terenie gminy Karczmiska ma również sieć skupów.
Informacja o tym, że zakład ma zawiesić działalność pojawiła się niespodziewanie i uderzyła w pracowników, jak grom z jasnego nieba. Wielu z nich jest związanych z tym miejscem od początku jego istnienia.
- Nie było żadnych sygnałów, które mówiłyby o tym, że coś jest nie tak - przyznaje jeden z pracowników przetwórni, związany z nią od ponad 20 lat.
Mężczyzna niechętnie mówi o pracodawcy i zaistniałej sytuacji. Opowiada, że kierownictwo osobiście powiadomiło załogę o swoich planach.
Także mieszkańcy gminy nie spodziewali takiego obrotu sprawy i są zdziwieni, że dobrze prosperujący zakład ma być zamknięty.
- Słyszałem, że ostatnio, że pracowali na pół gwizdka, jakieś przebąkiwania były, że będą zamykać, ale nikt nie brał tego na serio - opowiada Krzysztof Piłat, mieszkaniec Karczmisk.
Z doniesień prasowych wynika, że likwidacja przetwórni w Karczmiskach jest podyktowana chęcią skoncentrowania produkcji w innym zakładzie spółki - w Tomaszowie Lubelskim. Próbowaliśmy się skontaktować z władzami SVZ, ale do chwili zamknięcia bieżącego numeru nie uzyskaliśmy odpowiedzi na naszego e-maila.
Sprawą poruszone są władze gminy.
- Dla społeczności lokalnej, gdzie alternatyw nie ma żadnych, to tragedia - tłumaczy Janusz Goliszek, wójt gminy Karczmiska i dodaje:
- My liczymy, że to nie 50 osób zostaje bez pracy, ale 50 rodzin, bo każdy z pracowników ma rodzinę na utrzymaniu.
Wójt zapowiada, że jest w stałym kontakcie z dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu Lubelskim, z którym wspólnie będzie się zastanawiał, w jaki sposób wspomóc osoby zagrożone utratą pracy.
- Ludzi najbardziej boli to, że zamknięcie zakładu nie wiąże się z tym, że ma kłopoty finansowe - dodaje Janusz Goliszek.
Pomoc obiecuje również dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu Lubelskim.
- Na jutro (piątek - red.) zaplanowane jest spotkanie z dyrektorem zakładu, panem Ostaszewskim. Na początek będziemy koncentrowali się na tym, aby ustalić, kim są osoby, które pracę mają stracić, a więc m.in. w jakim są wieku, kim są z zawodu. Dopiero potem będziemy mogli zaproponować im konkretną pomoc - tłumaczył nam w miniony czwartek Dariusz Czarnowski i podkreślał, że wiele jest programów skierowanych do osób bezrobotnych, a pomoc uzależnia od ich wieku.
Dyrektor PUP w Opolu Lubelskim zaznacza, że po ustaleniu profili zawodowych zatrudnionych obecnie w przetwórni osób okaże się, ile z nich będzie mogło zarejestrować się w "pośredniaku" i skorzystać ze staży, szkoleń, prac interwencyjnych czy dotacji.
Z informacji, jakie opolski PUP uzyskał od właściciela firmy wynika, że pracownicy dopiero w grudniu otrzymają trzymiesięczne wypowiedzenia, co skutkuje tym, że jeszcze po nowym roku przetwórnia będzie funkcjonować.
Pracownika, z którym udało się nam porozmawiać pytamy, czy szukał już nowej posady.
- Na razie nie mam nic na oku. Dopiero będę się rozglądał, ale czarno to widzę - zawiesza głos nasz rozmówca.