Vocal to Grażyna Romsicka, Małgorzata Urbanek, Jolanta Olszowa i Jacek Rogala. Znają się od lat. Zespół tworzą od trzech.
- Śpiewanie to nasza pasja. Śpiewamy piosenki Anny Jantar, Eleni, Krzysztofa Krawczyka, Brathanków. W swoim repertuarze mamy koło 100 utworów - mówią członkowie grupy
Kiedyś śpiewali w gminnym chórze "Corda Cantando".
Poszło o dyrygentkę i lokal
- W chórze byliśmy przez 8 lat. Ale odeszliśmy, bo uciągnęliśmy się za dyrygentką, która zastępowała panią Ewę Chmurkowską. Z tamtą panią bardzo dobrze się nam pracowało i chcieliśmy, żeby została - mówi Grażyna Romsicka.
Instruktorka musiała odejść, a razem z nią z chóru odeszli pani Grażyna, Małgorzata, Jolanta i Jacek. Przyjaciele postanowili założyć swój zespół. Tak powstał Vokal.
- I od tamtej pory wszystko ciągnie się za nami - ciągnie nasza rozmówczyni.
Zespół chciał ćwiczyć w pomieszczeniach gminnego domu kultury, ale kierownictwo placówki odmówiło.
- Pani dyrektor nie chciała nam dać lokalu. Traktuje nas, jakbyśmy byli trędowaci - tłumaczy Romsicka.
Dzięki inicjatywie przewodniczącego rady gminy, Jacka Bojarskiego, Vokal mógł trenować w świetlicy wiejskiej w Wolicy, gdzie ćwiczył do września. Teraz w końcu w karczmiskim domu kultury znalazło się miejsce dla muzykalnej czwórki. Ale to nie koniec problemów.
Opłaćcie nam instruktora
Niedawno Vokal zwrócił się z prośbą do radnych i władz gminy o pomoc w sfinasowaniu wynagrodzenia dla instruktora. List od członków zespołu na sesji odczytał radny Marcin Jarosz. I wtedy zaczęła się dyskusja.
- Nie chciałbym wypowiadać się na temat walorów artystycznych występów zespołu Vokal - mówił Janusz Goliszek, wójt gminy Karczmiska, który przypomniał, że na terenie gminy działa chór i kapela.
Głos zabrała również Ewa Nowaczek, dyrektor Gminnej Biblioteki i Domu Kultury w Karczmiskach. Szefowa gminnej kultury twierdzi, że problemem nie jest to, że zespół działa, ale to, że publicznie wykonuje utwory współczesnych artystów, za co zgodnie z prawem powinien uiszczać opłatę za wykorzystywanie praw autorskich. Ta zależy m.in. od tego, czy występują na imprezie masowej czy zamkniętej oraz od ilości osób w niej uczestniczących. Dlatego publiczne występy grupy, udział w festiwalach czy przeglądach może wiązać się z karą finansową.
- My nie jesteśmy przeciwni temu, że śpiewają. Cieszymy się, że szlifują swoją pasję. Ale nikt nie zmusi mnie do łamania prawa - tłumaczy Ewa Nowaczek i dodaje:
- Dopiero w przypadku utworów starszych niż 50 lat w grę nie wchodzą prawa autorskie.
Czy gmina dorzuci się do wynagrodzenia dla instruktora? W tej chwili zespół jest mu winien 400 zł.
- W tym budżecie nie miałam zaplanowanej takiej kwoty - przyznaje szefowa GBiDK w Karczmiskach.
Jej zdaniem taki wydatek można zaplanować dopiero w przyszłorocznym budżecie.
Jesteśmy amatorami
- Ludzie nam donieśli, że wójt powiedział publicznie, że nie życzy sobie, żebyśmy reprezentowali gminę. Naszym zdaniem bardzo nieładnie się zachował, nie możemy się z tym pogodzić - mówią członkowie Vokalu.
- Dwa lata temu, jak śpiewaliśmy radnym kolędy, cieszyli się, że śpiewamy, wójt gratulował nam talentu, a teraz się nas wstydzi - wspomina Jolanta Olszowa.
- Dla mnie to okropne, że faworyzuje się chór. Wszelkimi sposobami chcą, aby zespół się rozpadł - dorzuca Grażyna Romsicka.
- My nie jesteśmy profesjonalistami, śpiewamy amatorsko i nie bierzemy za to pieniędzy - podnosi Jacek Rogala.