Rok temu firma Tomasza Fedorowicza z Chodla wygrała przetarg na budowę chodnika w Ratoszynie Drugim. Zrobiła 300-metrowy odcinek.
- Podczas tej roboty wójt przyjechał i polecił, abym nawiózł ziemię na dalszy, blisko 300-metrowy odcinek, aż do mostku. Tydzień później dostałem zlecenie podpisane przez niego i wykonałem je - twierdzi przedsiębiorca.
Robota zrobiona, zapłaty nie ma
Pan Tomasz kupił 28 dużych wywrotek ziemi.
- Wynająłem samochody, które przywiozły ziemię na wskazane miejsce. Musiałem ją utwardzić. W sumie kosztowało mnie to 11,5 tys. zł - opowiada Tomasz Fedorowicz. Przedsiębiorca udał się do gminy po zapłatę.
- Wójt zażądał, abym udokumentował, że ziemia nie pochodzi z kradzieży, tylko że ją kupiłem. Zawiozłem fakturę. A on mi ją odesłał - mówi.
W grudniu przedsiębiorcę wezwała do gminy urzędniczka odpowiedzialna za inwestycje.
- Pani Elżbieta Piłat kazała mi przynieść zlecenie, które miałem podpisane przez wójta. W dobrej wierze zrobiłem to. Wzięła je, na moich oczach podarła na kawałki i wyrzuciła do kosza - nie kryje zbulwersowania mieszkaniec Chodla.
Właściciel firmy budowlanej był u wójta wielokrotnie.
- W miniony piątek otrzymałem ostateczną decyzję, że wójt mi nie zapłaci, bo nie było wprowadzenia na budowę. Gdyby chodziło o tysiąc złotych to machnąłbym ręką na to - dodaje.
Pieniędzy nie dostanie
Gdy zadzwoniliśmy do wójta ten nie był skory do rozmowy. Stwierdził, że nie ma podstaw do wypłacenia przedsiębiorcy z Chodla jakichkolwiek pieniędzy.
- Nie kazałem mu nawozić tej ziemi. Zrobił to samowolnie - twierdzi Jan Majewski, wójt gminy Chodel. - Pan Fedorowicz wie o tym, że jeśli wykonuje się roboty budowlane to trzeba protokolarnie przekazać teren, musi być kierownik budowy, inspektor nadzoru. A tu nic takiego nie miało miejsca - zapewnia Majewski i odsyła przedsiębiorcę do sądu.
- Jeśli jest przekonany o swojej racji niech poda nas do sądu. A my jak przegramy nie będziemy się odwoływać - zapewnia wójt gminy Chodel.
Przedsiębiorca twierdzi, że pańska urzędniczka podarła zlecenie, na którym figurował pański podpis? - dopytujemy.
- Nie wdaję się w szczegóły. Nie będę prowadził polemiki z Fedorowiczem przy pomocy prasy - odpowiada włodarz gminy Chodel. - I nie widział pan, że nawozi ktoś ziemię - drążymy. - Kończę rozmowę. Na żadne więcej pytanie nie odpowiem - ucina Jan Majewski.
Inspektor ds. inwestycji w Urzędzie Gminy Chodel odsyłała nas do wójta. - Ale to nie wójt miał porwać zlecenie tylko pani - kontratakujemy.
- Nie podarłam tylko wymieniłam za obopólną zgodą. To była umowa dodatkowa do umowy podstawowej, a ponieważ doszły dodatkowe roboty umowa została wymieniona - tłumaczy Elżbieta Piłat. - Ja nie wiem, czego pan Fedorowicz nawiózł sobie ziemię na dalszy odcinek. To była droga powiatowa. Nie miał ani przekazanego placu budowy przez drogi powiatowe, ani nikt go tam nie wprowadzał - ucina.
- Wójt codziennie jeździł tą drogą, mieszka przecież w Ratoszynie. Widział jak nawożę ziemię. Jeśli robiłem to samowolnie, to dlaczego nie reagował - pyta Tomasz Fedorowicz. Przedsiębiorca chce o sprawie powiadomić organy ścigania.