Chciałyśmy przed świętami wypróbować przepisy. Sprawdzić, czy mazurki wyjdą i podpatrzeć jak je ładnie udekorować
- mówi Anna Kucharczyk, przewodnicząca KGW "Elżbiecianki" z Elżbiety.
Mazurki udały się. Niestety żaden z nich do świąt nie doczeka.
Zjadłyśmy je od razu
- śmieje się.
Organizacja działa we wsi od sześciu lat.
W latach 70. istniało u nas Koło Gospodyń Wiejskich. Ale z czasem starsze osoby powykruszały się. I koło upadło. Postanowiliśmy, więc je reaktywować, bo taka organizacja na wsi jest potrzebna
- podkreślają członkinie.
"Elżbiecianki" to dwadzieścia prężnie działających pań. Swoją siedzibę mają w dawnej szkole, którą gmina odremontowała i urządziła w niej świetlicę wiejską. Promują swoją wieś w gminie i poza nią. Jeżdżą po różnych imprezach, kiermaszach. Wszędzie tam, gdzie wystawiane są produkty lokalne.
- Spotykamy się okazjonalnie. Z okazji świąt, imienin - opowiada Kucharczyk. Każde spotkanie wypełnia pichcenie i pieczenie. Gospodynie z Elżbiety specjalizują się w potrawach z fasoli.
- We wsi od lat była uprawiana fasola. Trochę wyszła z mody, ale my postanowiłyśmy na nowo ją popularyzować. Bo z fasoli można zrobić nie tylko zupę, ale również piec ciasta, robić pierogi i wspaniały fasolowy smalczyk - podkreślają "Elżbiecianki".
W kwietniu próbować będą go gospodynie z Lubartowa, które przyjadą w odwiedziny do koleżanek z Elżbiety.
- Poznałyśmy się na imprezie w Elizówce. I bardzo im posmakowały nasze fasolowe produkty. Dlatego panie zażyczyły sobie, abyśmy podjęły ich właśnie nimi. Zrobimy też nieznaną im lemieszkę i zalewajkę - zapowiada szefowa KGW w Elżbiecie.