Zakończył Pan już winobranie?
- Jeszcze nie. To nawet nie jest półmetek. Do tej pory zebrałem zaledwie 1/3 zbiorów. Mam dwie plantacje. Jedną w Opolu, tu wsadzonych jest tysiąc krzewów. I drugą położoną na pięknym zachodnim stoku nad Wisłą, w Bliskowicach. Tam rośnie sześć tysięcy krzewów.
Zadowolony jest Pan ze zbiorów?
- Pogoda sprzyjała winiarzom w tym roku. Lato było suche i upalne, a krzewy zdrowe i dorodne z owocami o dużej zawartości cukrów. Jestem zadowolony ze zbiorów, tym bardziej, że są już pierwsze zbiory z nowej parceli w Bliskowicach. Zebrałem już winogrona ze szczepu Solaris na wino białe półwytrawne i Regent na wytrawne czerwone. Ten obrodził bardzo mocno.
Kiedy będzie można spróbować win z rocznika 2015?
- Pierwsze wina z rocznik 2015 będą butelkowane w kwietniu-maju 2016 r. Dwa wina są już po fermentacji właściwej, przechodzą teraz fermentację małolaktową.
Skąd wzięło się u Pana to zamiłowanie do winnic?
- Winiarskiego bakcyla łyknąłem w Austrii. Wyjeżdżałem tam do rodziny. Widziałem tamtejsze winnice. Niesamowicie pięknie wyglądają, gdy kwitną, owocują. Nie mogłem się im oprzeć, dlatego postanowiłem założyć swoją winnicę.
Będziemy drugą Toskanią?
- Jest wielki bum na winnice. Po naszej stronie Wisły jest już ich około 30, a w naszym powiecie cztery. Są to naprawdę profesjonalne winnice. Najwidoczniej ciepłe zimy zachęcają ludzi do zakładania winnic. Aczkolwiek jest to biznes ryzykowny. A sama uprawa jest bardzo pracochłonna i kosztowna. Założenie hektarowej winnicy kosztuje ok. 100 tys. zł.