Rozdają i pomagają
Rok w Banku Żywości zaczyna się w czerwcu i kończy w sierpniu roku następnego.
W 2015/2016 r. przywieźliśmy 52,5 tony żywności, która trafiła do 700 naszych mieszkańców. Daje to na jedną osobę 78 kg rocznie
- przytacza Piotr Kotłowski, pełnomocnik burmistrza ds. rozwiązywania problemów alkoholowych. Wartość przekazanej pomocy przekroczyła 200 tys. zł.
W roku 2016/2017 do Poniatowej trafić ma około 70 ton żywności. Ale jak zaznacza KA Animus, ta liczba może się jeszcze zmienić. Wytypowanych do skorzystania z pomocy zostało już 600. Za każdym razem paczki żywnościowe trafiają do osób wskazanych przez opiekę społeczną.
O tym, komu przydzielana jest taka forma pomocy decyduje kryterium dochodowe, które wynosi 771 zł na jedną osobę w rodzinie, a dla osoby samotnie gospodarującej 951 zł
- tłumaczy Marta Bigos, kierownik OPS w Poniatowej.
Pomoc bezcenna
Pani Anna samotnie wychowuje czwórkę dzieci. Korzysta ze wsparcia Banku Żywności.
To dla mnie bardzo duża pomoc. Dzięki niej udaje mi się zaoszczędzić miesięcznie do 400 zł. To dla mnie bardzo duża kwota. Mogę ją przeznaczyć na zakup butów, czy kurtek na zimę
- mówi mieszkanka Poniatowej, która z paczek żywnościowych korzysta od kilkunastu lat.
Gdy dostałam po raz pierwszy żywność, byłam w szoku, że można coś dostać za nic. Ta żywność uratowała mi życie, bo w pewnym momencie nie miałam już na chleb
- opowiada pani Ania.
Jak podkreśla Piotr Kotłowski, unijna pomoc żywnościowa dla najuboższych okazała się strzałem w dziesiątkę.
Ludzie nie tylko mają ułatwienie, ale ta pomoc jest dopełnieniem ich skromnych rent, emerytur czy zasiłków. Z tej formy pomocy korzystają starsi i rodziny wielodzietne. Tym ludziom trzeba pomóc. I dokąd Unia Europejska tak łaskawym okiem na to patrzy, to trzeba to robić
- przyznaje.
Szefowa opieki społecznej widzi wiele plusów w takiej formie pomocy, z jakiej od kilkunastu mają możliwość korzystania podopieczni ośrodka, ale ma też i inne spostrzeżenia.
Ci, którym zależy na tej żywności dzwonią i dopytują o nią kilka razy w roku. Ale są i tacy, którzy są na liście, wydzwaniamy za nimi i prosimy, aby przyszli po odbiór, a oni nie przychodzą. W tym roku natomiast odczuwamy, że program 500+ spowodował, mówiąc kolokwialnie, że niektórzy taką formę pomocy mają gdzieś
- przyznaje Marta Bigos.
Już 15 lat
Współpraca KA Animus z Bankiem Żywności zaczęła się w 2001 r.
Przez przypadek dowiedziałem się, że taka instytucja działa i pomaga ubogim. Nawiązałem z nią kontakt. Pierwsze 3,5 tony żywności przywieźliśmy do Ośrodka Kultury, złożyliśmy w magazynkach za sceną i nie za bardzo wiedzieliśmy jak to należy wydawać
- wspomina Piotr Kotłowski.
Uczyć trzeba było się szybko, bo na pomoc czekało wiele osób, które po upadku Edy straciły środki do życia. I tak Animusom ta nauka weszła w krew, że do tej pory uczą się i szkolą w Banku Żywności. Dziś sami nie tylko wydają żywność, ale również prowadzą całą dokumentację sprawozdawczą. Robią to nieodpłatnie, w ramach wolontariatu.