W szkole uczy się niewiele, bo ponad 70 dzieci, ale ta właśnie mała szkoła zgromadziła przy świętowaniu nauczycieli, uczniów i ich rodziców – często absolwentów. Na tę huczną imprezę przyszli także dziadkowie, chodzący niegdyś do tej samej szkoły. Zaproszono też mieszkankę Wandalina, która niedawno świętowała setne urodziny. Przybyło wielu mieszkańców, którzy są chlubą tej ziemi i tej szkoły.
- Cieszę się, że nasza szkoła ma tylu przyjaciół, którzy są wśród nas – mówił rozpoczynając uroczystość Dariusz Dąbrowski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Wandalinie.
Do tego grona należy sam biskup.
- Rocznice i jubileusze są po to, aby pamiętać, ponieważ to pamięć jest warunkiem poczucia naszej tożsamości, zarówno tej naszej jednostkowej, jak i w wymiarze zbiorowym. Jesteśmy sobą przecież dzięki temu, że nosimy w sobie pewną przeszłość, jako własną – podkreślał podczas mszy świętej sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, biskup Artur Miziński.
To, że mieszkańcy Wandalina czuli się Polakami, popchnęło ich do tego, by natychmiast po odzyskaniu niepodległości utworzyć jednoklasową Szkołę Powszechną. Tych bardziej zdolnych trzeba było jednak wysyłać do miejscowości zapewniających kształcenie na wyższych stopniach organizacji.
- Mieszkańcy Wandalina jeszcze przed II wojną światową zdołali wybudować taką szkołę dzięki wysiłkowi i współpracy społeczności całej wsi, wszyscy wpłacali datki i pomagali nauczycielom, żeby tylko dzieci mogły się uczyć – wspominał biskup Miziński.
- Dziś każdy ją ze łzą w oku wspomina, dumna z tej szkoły jest cała gmina, uczęszczała do niej babcia i dziadek, chodzili rodzice i mnóstwo sąsiadek, teraz ja uczę się w niej z siostrą razem, zdobywam wiedzę i wykształcenie, wpisując w historii szkoły nowe pokolenie – recytowały dzieci podczas części artystycznej.