Nic nie wskazywało na to, że w środę przed Bożym Ciałem na ulicy Polnej w Chodlu, może dojść do ogromnej tragedii. W sekundzie zawaliło się pół dużego, piętrowego domu.
Potężny huk i tuman kurzu
W środku przebywało pięć osób. To trzypokoleniowa rodzina Romanowskich. Seniorzy – Józef (87 l.) i Barbara (82 l.) oraz ich syn Dariusz (54 l.) z żoną Renatą (47 l.) i córką Darią (15 l.).
Pan Józef wrócił po godzinie 14 z zajęć w Domu Seniora. Dariusz i Renata z pracy. On jest listonoszem. Ona pracowała w szkolnej stołówce. Daria, ósmoklasistka, uczyła się w tym czasie u siebie w pokoju. Jej starszego brata Krystiana nie było wówczas w domu.
Do wybuchu doszło około 15:30. Pan Henryk, sąsiad rodziny Romanowskich, był wówczas w domu. Oglądał telewizję.
- Nagle usłyszałem potężny huk, jeszcze gorszy od uderzenia pioruna. Patrzę przez okno, a z nieba lecą liście. Szybko wyszedłem na dwór i widzę jeden wielki tuman kurzu – wspomina.
Jego dom nie został uszkodzony. Ale w domu jego syna, który znajduje się najbliżej posesji Romanowski, z okien wyleciały szyby.
Eksplozja była bardzo silna. Odczuli ją również mieszkańcy sąsiednich ulic.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).