W tej chwili naprawdę mamy duży problem ze średnią i wyższą kadrą techniczną. O ile pracowników fizycznych przyuczamy różnymi metodami do zawodu, o tyle w ogóle nie jesteśmy w stanie wykształcić kadry ludzi, którzy mają umiejętności zawodowe na wyższym poziomie
- podkreślała podczas spotkania przedsiębiorców z samorządowcami Monika Koszade-Rutkiewcz, członek zarządu Orzeł SA w Poniatowej, która w ostatnim czasie poszukiwała m.in. handlowców i pracowników produkcyjnych.
Jest problem ze znalezieniem pracowników. Jest trudniej niż było kiedyś
- dopowiada Jacek Orzeł, prezes spółki Orzeł. To nie jedyna firma działająca na terenie dawnej EDY, która szuka ludzi do pracy.
Czasy pracownika
Wykształcony pracownik z umiejętnościami jest na wagę złota.
Niestety nastały lata pracownika, a nie pracodawcy. I z tym musimy się pogodzić. Pensje idą w górę, wiele osób jeździ do pracy do Warszawy. Pracownicy idą za pieniądzem. Gdyby ktoś płacił im 50 zł/h, to oni pracowaliby w Poniatowej. Stać by było ludzi wybudować dom, wziąć kredyt i spłacać go
- przyznaje Lech Długosz, dyrektor z firmy Wentworth Tech, z której w ciągu półtora roku uciekło z pracy 7 pracowników obsługujących obrabiarki pięcioosiowe. Odeszli w okolice Poznania. W Poniatowej mogli za godzinę maksymalnie dostać 35 zł. Pracodawcy z zachodniej Polski zaoferowali im 50 zł/h.
Niektórzy przychodzą na dwa lata. Wyszkolą się i uciekają
- dodaje.
Wyszkolony pracownik jest towarem deficytowym na poniatowskim rynku pracy. Wiedzą o tym doskonale właściciele firm, którzy stosują różne triki, aby pozyskać dobrych pracowników.
Dochodzi do tego, że firmy podkupują sobie nawzajem pracowników. A to niczemu dobremu nie służy. Ta metoda powoduje jedynie to, że pracownik dostanie 200 zł więcej, a za chwilę znowu przechodzi do następnego przedsiębiorcy
- ocenia Koszade-Rutkiewcz.
Bezrobocie jest, pracowników nie ma
W Powiatowym Urzędzie Pracy w Opolu Lubelskim obecnie zarejestrowanych jest około 3,5 tys. osób bezrobotnych.
Wyższej kadry technicznej w urzędach pracy nie ma. Średnia może się pojawia
- mówi Dariusz Czarnowski, dyrektor PUP w Opolu Lubelskim.
Pośredniaki zobligowane są obecnie do tzw. profilowania bezrobotnych. Są trzy profile. Najliczniejszy jest ten ostatni. Opolski PUP zakwalifikował do niego ponad 1000 osób. Są to bezrobotni najbardziej oddaleni od rynku pracy, którzy nie wykazują woli powrotu na rynek pracy. A tak de facto zależy im tylko na posiadaniu ubezpieczenia zdrowotnego.
Tym osobom nie możemy zaproponować pracy. I takimi osobami przedsiębiorcy raczej nie są zainteresowani
- dodaje.
PUP stara się kierować do pracy osoby z drugiego profilu oferując firmom doposażenie miejsc pracy.
Ale to też są osoby, z którymi mamy bardzo dużo problemów jeśli chodzi o kierowanie ich do zakładów pracy. Nie wiem czy one tak naprawdę nadają się do pracy w zakładach na terenie EDY
- zastanawia się dyr. Czarnowski, który wskazuje na jedno z dobrych rozwiązań jakim jest współpraca firm ze szkołami zawodowymi.
PUP w Opolu Lubelskim może zaoferować firmom zamiast wyszkolonej średniej kadry technicznej inne instrumenty pomocy, m.in. Krajowy Fundusz Szkoleniowe, z którego można przeszkolić już zatrudnionych w danej firmie pracowników, staże, czy środki na doposażenie miejsc pracy.
Nie wracają
Władze miasta przyznają, że w Poniatowej od wielu lat następuje selekcja negatywna.
Absolwenci naszych szkół jeśli pójdą na studia, to zazwyczaj tu już nie wracają. Świadczy o tym liczba mieszkańców. Z prawie 12 tys. Poniatowa liczy teraz 9,5 tys. mieszkańców, w tym zameldowanych w Polsce zachodniej. Nie wszyscy wyjechali zagranicę
- mówi Zygmunt Wyroślak, burmistrz Poniatowej.