Wspólnota z rolnikami z Lubelszczyzny na manifestacji w Warszawie
Miał to być ostatni czarny piątek polskiego rolnictwa. 13 lipca, do Warszawy zjechało około pięć tysięcy polskich rolników. Wśród nich byli również producenci rolni z Lubelszczyzny, z malinowego zagłębia. Tak nazywane są powiaty opolski i kraśnicki, liderzy produkcji owoców miękkich w Polsce.
Nadzieja umiera ostatnia
- Wszyscy jadą z nadzieją, że ten protest coś da. Nadzieja przecież umiera ostatnia – mówił nam w drodze do stolicy Krzysztof Bałaszek, plantator malin z powiatu opolskiego.
Maliniarze, sadownicy, ogrodnicy, producenci trzody chlewnej i bydła, a także rolnicze organizacje i związki - w piątek wszyscy razem szli ulicami Warszawy i wspólnie wyrażali swoje niezadowolenie z dramatycznej sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie polskie rolnictwo. Nieśli transparenty, gwizdali, włączali syreny. W ten sposób chcieli zwrócić uwagę rządzących i zwykłych warszawiaków na to, co ich bardzo boli.
- Dzisiaj wszyscy zobaczyli, że możemy być razem bez względu na to, jakie kto ma upodobania polityczne, co kto produkuje. Jedno nas łączy – rolnictwo i problemy. 30 lat zaniedbań, właśnie to ściągnęło nas do Warszawy – mówił rozpoczynając protest Michał Kołodziejczak, szef Unii Ziemniaczano – Warzywnej, główny organizator manifestacji.
Tragicznie niskie ceny
Nieopłacalność produkcji owoców, warzyw, trzody chlewnej dramatyczne dla setek rodzin z Podlasia skutki afrykańskiego pomoru świń, rozdmuchana biurokracja związana z zatrudnianiem do prac sezonowych cudzoziemców – to są główne problemy, z którymi boryka się na co dzień każdy polski rolnik.
(...)
Więcej przeczytasz w aktualnym wydaniu Wspólnoty lub na e-prasa!