reklama

Ogień zabrał nam wszystko

Opublikowano:
Autor:

Ogień zabrał nam wszystko - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaRodzina Kłódków z Wałowic musi zacząć życie od nowa. W kilka sekund dorobek ich życia poszedł z dymem. Z płonącego domu nie udało się uratować nic. Zostali z tym co mieli na sobie.

Do tragedii doszło 30 września, kilkanaście minut po południu. W domu Kłódków nie było nikogo. Pan Józef i Teresa rano poszli rwać maliny. Gdy rano opuszczali dom, nic nie zapowiadało, że dojdzie do nieszczęścia. Dowiedzieli się przed godziną 13. Na pole przybiegła sąsiadka

- Powiedziała, że albo coś pali się nad Wisłą, albo u nas się coś dzieje

- wspomina pan Józef, który nie zwlekając pobiegł do domu. Gdy był już przy bramie, zobaczył wydobywający się z komina dym.

- Zacząłem zastanawiać się co się dzieje, przecież w domu nie ma nikogo

- opowiada.  

Otworzył drzwi, buchnął dym i w mgnieniu oka pojawił się słup ognia.

- Chciałem wejść do środka. Próbowałem dwa razy. Nie dało się

- dodaje pan Józef Kłódka.

- Wyniósł tylko nieżywego pieska

- dopowiada ze łzami w oczach jego żona.

Przyczyna nieznana


Strażacy z ogniem walczyli ponad cztery godziny. Do Wałowic przyjechało kilka wozów strażackich i 27 ratowników. Spaliło się wszystko. Cały drewniany budynek i jego wyposażenie.

- Gdy stłumiliśmy ogień, strażacy weszli do środka w maskach ochronnych i wynieśli dwie butle gazowe, które następnie schłodzili 

- relacjonuje mł.kpt Rafał Dobraczyński, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim.
Dobrze, że butle udało się wynieść w porę, bo tragedia mogłaby mieć jeszcze większą skalę.

- Nasze kolejne działania polegały na gaszeniu pojedynczych zarzewi ognia i pracach rozbiórkowych

- dodaje.

Nadpalone meble, sprzęty RTV i AGD zostały wyniesione i przelane wodą.

Straty oszacowane zostały wstępnie na 250 tys. zł. Przyczyna pożaru jest nieznana. Ustala ją policja. Sąsiedzi mówią, że prawdopodobnie doszło do zwarcia instalacji elektrycznej.

Gdy byliśmy kilka dni po tragedii, pogorzelisko nie zostało jeszcze uprzątnięte. Kłódkowie czekali na rzeczoznawcę z firmy ubezpieczeniowej. Zamieszkali kilkaset metrów dalej, u matki pani Teresy.

Jak pomóc?

Osoby, które chciałyby wesprzeć pogorzelców z Wałowic mogą to zrobić. Potrzebne są materiały budowlane i pieniądze. Informacji w tej sprawie udziela sołtys wsi, pani Alicja Kłudka - kom. 508 220 472

(…)

Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE