Jak widać pierwsza przegrana bitwa dotycząca przeprowadzenia referendum w sprawie utrzymania statusu wsi nie zniechęciła Was do stawiania oporu lokalnej władzy.
- Nie, nie zniechęciła, a wręcz przeciwnie. Przegrana bitwa jeszcze bardziej zmobilizowała nas do działania. Chcieliśmy cały czas, aby ludzie mogli wypowiedzieć się czy chcą miasta, czy nie, chcieliśmy, żeby było referendum. Ale władza zacietrzewiła się. Radni podkreślali, że mają mandat, a zapominają, że ten mandat - a ostatnio i czerwoną kartkę - dostali od społeczeństwa. Jakby nie patrzeć na tę sprawę to po tym wszystkim pozostaje niesmak. Wielki niesmak. Ludzie są podzieleni, skłóceni. Nidy w Józefowie czegoś takiego nie było. Każdy był dla siebie życzliwy, a teraz jeden na drugiego wilkiem patrzy. Czarę goryczy przelała sprawa wyjazdu radnych i burmistrza do Krynicy. Nie zdawaliśmy sobie też sprawy z tego wcześniejszego wyjazdu radnych do Zakopanego. Czy faktycznie było to szkolenie, skoro tutaj są niejasności to i tam mogły być...
Udało się Wam zebrać wymaganą liczbę podpisów pod wnioskiem w sprawie przeprowadzenia referendum dotyczącego odwołania burmistrza i radnych?
- Tak. Pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum lokalnego podpisały się 583 osoby, o pięć mniej niż poprzednim razem. W czwartek 63 karty z podpisami dostarczyłem do komisarza wyborczego w Lublinie. We wtorek i środę podpisy będą sprawdzane w urzędzie gminy. Będę obecny przy tej weryfikacji. Zobaczymy. Doszły mnie słuchy, że pan Kapica chce, aby były dwa pytania na karcie referendalnej. A my chcemy, aby było tylko jedno pytanie. Albo burmistrz i radni jadą razem z urzędu, tak jak razem pojechali do Krynicy, albo razem zostają w urzędzie do końca kadencji.
Łatwo było zebrać wymaganą liczbę podpisów?
- O wiele trudniej zbierało się podpisy, bo ludzie byli zastraszani, bali się podpisywać. Mówili głośno, że są pełni obaw, ponieważ władza w postaci pana Kapicy w różnych formach zastraszała ludzi. Pan przewodniczący Rędzia jeździł po wsiach, a pan radny Stojak opowiadał głupoty w Józefowie nad Wisłą. Ale ja się nie boję, nie jestem od nich w żaden sposób zależny.
Jeśli weryfikacja podpisów przebiegnie bez zastrzeżeń to kiedy może odbyć się referendum?
- Najpóźniej w marcu.
Nie obawiacie się, że może zakończyć się jednak klęską z powodu zbyt małej frekwencji?
- Jak ludzie zareagują na to referendum, tego nie wiem. Może być tak, że będzie ono nieważne, bo mało osób weźmie w nim udział. Żeby referendum było ważne musi do urn pójść 30 procent uprawnionych do głosowania, czyli w naszym przypadku ponad 1600 osób. Zobaczymy jak wyjdzie. W każdym bądź razie przez te ostatnie miesiące kadencji nie będzie im się miło rządziło.