Takie ćwiczenia opolska straż ma co roku. I co roku wybiera inny obiekt. Tym razem przyszła kolej na chłodnię "ZAK" w Ratoszynie Drugim, która wykorzystuje amoniak.
Test procedur i ratowników
- Ostatni raz ćwiczyliśmy na tym obiekcie jakieś 10 lat temu. W tym czasie zmieniła się nam ponad połowa kadry i dowódców każdego szczebla, dlatego musimy szkolić naszych ratowników, żeby później w prawdziwych działaniach ratowniczych nic ich nie zaskoczyło, akcja przebiegała sprawnie i łatwiej było kierować siłami
- wyjaśnia st. bryg. Marek Gogół, komendant powiatowy PSP w Opolu Lub.
Ćwiczenia to także okazja do sprawdzenia strażackich procedur na wypadek wycieku amoniaku. Jest to gaz lżejszy od powietrza. W dużych dawkach i stężeniu zagraża życiu i zdrowiu ludzi.
- Takich zakładów, które wykorzystują amoniak, jest kilka na naszym terenie. Odpukać. Do tej pory nie mieliśmy przypadków, żeby doszło do wycieku. Ale musimy być przygotowani na takie zagrożenie
- mówi Gogół.
Scenariusz jak z filmu
Z fikcyjnym pożarem w chłodni w Ratoszynie, do którego doszło w miniony czwartek, walczyło 14 jednostek PSP i OSP. Akcja trwała około 1,5 godziny.
Ogień pojawił się w rozdzielni elektrycznej. Stamtąd wydostał się na dach i rozprzestrzeniał w kierunku zachodnim. W efekcie doszło do rozszczelnienia i wycieku około 600 kg amoniaku z instalacji chłodniczej.
- Po około 10 minutach od przybycia pierwszych zastępów PSP, ratownikom udało się zakręcić odpowiedni zawór i zlikwidować wyciek amoniaku
- relacjonuje specjalnie ułożony scenariusz ćwiczeń st.kpt. Rafał Dobraczyński, rzecznik opolskich strażaków.
Pech tak chciał, że w tym samym czasie na drodze przylegającej do chłodni doszło do wypadku drogowego. Kierowca wjechał w latarnię. Z pomocą przyszli mu ratownicy z Józefowa nad Wisłą.
- Takie ćwiczenia są bardzo potrzebne, to połączenie teorii z praktyką
- przyznaje Przemysław Kazimierczak z OSP w Radlinie, który zagrał rannego kierowcę.