Leśniczy Andrzej Kołodziejczyk pochodzi z Opola Lubelskiego, ale już od najmłodszych lat fascynował go las i jego uroki. Jako mały chłopiec chodził z tatą na grzyby, a z kolegami na jagody. Jeździł też rowerem, oczywiście do lasu. Dzikich zwierząt się nie bał, przeciwnie do treści wierszyka "kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo szybko znika".
Dzik nie jest dziki
Gdzieś słyszałem, że w lesie trzeba się bać tylko ludzi. Prawda jest taka, że zazwyczaj to zwierzęta obawiają się ludzi. Słyszałem kiedyś, że na plaży dzik zaatakował człowieka. A to było spowodowane tym, że nie miał gdzie uciekać, przestraszył się. W rzeczywistości to zwierzę boi się ludzi i to ono przed nimi ucieka - tłumaczy Andrzej Kołodziejczyk, leśniczy Leśnictwa Karczmiska.
Podczas pobytu w Krynicy Morskiej pan Andrzej widział stado dzików, na które nikt nie zwracał uwagi. Były jak psy, które przyzwyczaiły się do ludzi. Ich środowiskiem naturalnym jest jednak las.
Kiedyś pani zadzwoniła do mnie i mówiła, że widziała dzika i się go boi. Mówiła: "w lesie jest dzik, proszę coś z nim zrobić". Jak to, przecież on był w swoim domu - śmieje się leśniczy.
Marzenie dzieciństwa
Jako nastolatek Andrzej Kołodziejczyk postanowił, że zostanie leśniczym. Wziął przykład ze swojego starszego kolegi, który wcześniej złożył dokumenty do Technikum Leśnego. Program szkolny był trudny, ale udało się.
Na początku było dużo zajęć z fizyki, chemii czy matematyki. Pamiętam, jak wyszliśmy przed szkołę i każdy musiał zrobić plan techniczny budynku szkolnego. Nie było łatwo, chociaż w tamtych czasach mało kto chciał pracować w lesie - wspomina leśniczy.
Pan Andrzej dobrze pamięta początki swojej pracy. Pierwszy zręb lasu, na termometrze -20 stopni Celsjusza, od samego rana trzeba pracować. W latach dziewięćdziesiątych mało kto miał samochody, trzeba sobie było radzić inaczej.
Pracowałem wtedy w Jankowej, z Opola Lubelskiego kilka kilometrów. Zimą były nieprzyjazne warunki, postanowiłem jednak je wykorzystać. Kupiłem narty biegówki i tym sposobem łatwiej było mi się dostać do pracy - mówi leśnik.
Mieszkanie w leśniczówce
Z czasem Andrzej Kołodziejczyk zamieszkał w leśniczówce w Kleniewie. Takiej z prawdziwego zdarzenia, 200 metrów w głąb lasu. Był początek lat dziewięćdziesiątych.
Jeszcze wtedy nie miałem samochodu. Dysponowałem jedynie rowerem, jeździłem nim po zakupy. Żona wspomina jeszcze teraz jak to się myło podłogę, a woda zamarzała. Na początku nie mieliśmy centralnego ogrzewania. A jak spadł śnieg po pas, to w ogóle nie można się było ruszyć z domu - wspomina.
Pomimo wszelkich niewygód pan Andrzej polubił mieszkanie w leśniczówce. Kiedy w 2005 roku przeniósł się z rodziną do Jankowej tęsknił za poprzednim domem.
Na początku nie mogłem się przyzwyczaić, nie mogłem spać. Szczekały psy, jeździły samochody. W tamtej leśniczówce nie dało się już mieszkać, budynek się rozpadał. Początkowo były plany zamieszkania w innej, ale ostatecznie nie wyszły - mówi Kołodziejczyk.
Każde drzewo policzone
Z czasem praca leśnika stawała się łatwiejsza. Kiedyś wszystko trzeba było robić ręcznie, a niezbędną dokumentację prowadzić "na papierze". W tamtych czasach leśnicy ucieszyli się z otrzymanych kalkulatorów. Dziś niezbędnym narzędziem pracy w leśnictwie jest komputer, Internet, rejestrator.
W 1998 roku został wprowadzony System Informatyczny Lasów Państwowych, określany przez leśników SILP-em lub "bazą" . W systemie tym znajduje się historia wykonanych czynności oraz plan bieżący. Pozwala on również na szybkie przekazywanie danych z leśnictwa do biura.
W lesie każde drzewo jest policzone, a te przeznaczone do wycięcia są dokładnie zmierzone. Wykonujemy szacunki brakarskie, określając na danej powierzchni asortyment jaki zostanie pozyskany. Postępujemy tak z każdą powierzchnią zaplanowaną do wyrębu. Pozyskane dane transferowane są do biura nadleśnictwa, gdzie tworzony jest plan pozyskania drewna - tłumaczy leśniczy.
Wycinka kontrolowana
Wycinanie drzew jest naturalną koleją rzeczy. Aby zaspokoić potrzeby społeczeństwa związane z posiadaniem drewnianych domów, mebli czy narzędzi i w pełni wykorzystać możliwości surowca drzewnego - wycina się je. Każdy gatunek drzewa ma określony wiek rębności, czyli moment, kiedy drzewo jest w pełni dojrzałe i gotowe do wycięcia. Najważniejszym dokumentem w Nadleśnictwie jest Plan Urządzenia Lasu zatwierdzony przez ministra środowiska na 10 lat. Zawarte są w nim wszystkie wytyczne, zarówno w sprawie wycinki, jak i odnawiania powierzchni.
Lesistość w powiecie opolskim, jak z resztą w Polsce, zwiększa się. Nadzór nad sadzeniem i pielęgnacją drzewek też należy do obowiązków leśnika. Naszym obowiązkiem wynikającym z Ustawy o lasach jest odnowienie w ciągu 5 lat wyciętego zrębu. Na hektar sadzimy 8 tysięcy sztuk sosny. Po 120 latach zostaje ich 350 sztuk. W okresie wzrostu są zgryzane przez zwierzynę, dlatego musimy je grodzić. Wtedy też eliminujemy osobniki wadliwe i niepożądane. Efekt finalny to surowiec znajdujący zastosowanie np. przemyśle meblarskim. Drewno to surowiec odnawialny i ekologiczny, więc prowadzenie gospodarki w sposób zrównoważony jest konieczne - tłumaczą leśnicy z Nadleśnictwa Kraśnik.
Przynajmniej raz na tydzień
Leśnictwo Karczmiska, za które odpowiedzialny jest pan Andrzej, obejmuje 1600 hektarów. Do pomocy ma podleśniczego, który więcej czasu spędza "w terenie" i koordynuje prace Zakładu Usług Leśnych, świadczących usługi na rzecz Lasów Państwowych. Leśniczy dodatkowo dużo czasu poświęca na prace biurowe, które prowadzi w kancelarii.
Niemniej jednak raz na tydzień muszę zrobić obchód swojego terenu. Sprawdzam, czy nie było kradzieży oraz jaki jest stan poszczególnych drzew i czy nie zostały naruszone granice leśnictwa - mówi.
Od niedawna leśnictwo Karczmiska ma nową kancelarię, zbudowaną z drewna, zlokalizowaną w Jankowej w bliskim sąsiedztwie dotychczasowej. W każdą środę oraz piątek w godzinach 7-9 można tam kupić drewno.
Zna las jak własną kieszeń
Andrzej Kołodziejczyk pracuje w leśnictwie Karczmiska od 30 lat. Nie bez przesady można powiedzieć, że zna las jak własną kieszeń.
Kiedyś w lesie zgubił się chłopak, który odłączył się od grupy. Miał tylko telefon. Jak określić swoje położenie, zwłaszcza jak ktoś nie zna lasu? Ciężko. Znalazłem go jednak zanim rozpoczęły się poszukiwania przez policję - wspomina leśnik.
Typowego dnia pracy leśnika nie da się określić. Zaczyna się rano, czasem odbiorcy drewna przyjeżdżają przed 6. Zaplanowane zadania są często uzależnione od pogody. Jest w tej pracy jednak coś szczególnego.
Lubię swoją pracę. Lubię oglądać las, szczególnie ten młody. Kiedy patrzę na drzewka to wiem, że praca nie poszła na marne. Drzewa rosną, chociaż wielu z tych, którzy je sadziło już nie żyje. A ja sadziłem las, kiedy byłem młody, a teraz drzewa już są takie duże - podsumowuje Andrzej Kołodziejczyk, którego córka jest studentką leśnictwa.
Kobieta leśnik
Wydawać by się mogło, że praca leśnika należy do typowo męskich zawodów. Tymczasem kobiety sprawują różne funkcje w nadleśnictwach. Jedną z nich jest Barbara Zielińska, specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Kraśnik. Jej obowiązki oparte są głównie na pracy w biurze, polegającej na koordynacji prac związanych z ochroną lasu oraz edukacją leśną społeczeństwa.
Było mi dane pracować w lesie tylko na stażu. Dobrze wspominam ten czas, ale później trafiłam do biura i ten rodzaj pracy również polubiłam. Oczywiście ciągnie mnie do lasu i jestem tam przy okazji lekcji edukacyjnych dla dzieci. Znam jednak wiele dziewczyn, które pracują na stanowisku podleśniczego czy leśniczego i doskonale się w tym sprawdzają - mówi Barbara Zielińska.
Pani Barbara pochodzi z terenu Puszczy Solskiej, ale jako mała dziewczynka nie spędzała w lesie zbyt dużo czasu. Co prawda od zawsze interesowała się przyrodą, ale prawdziwa fascynacja przyszła później.
Podczas wycieczki szkolnej do Muzeum Przyrodniczego w Zwierzyńcu i spacerze po lesie pomyślałam, że chciałabym być właśnie taka jak te panie edukatorki. Tata mnie namówił do pójścia do szkoły leśnej, co mi się bardzo spodobało - wspomina.
Po ukończeniu szkoły leśnej w Biłgoraju przyszedł czas na studiowanie leśnictwa. To trudny kierunek studiów.
Nie ja jedyna miałam momenty kryzysowe, zwłaszcza na pierwszym roku. Jednak zdołałam się z nimi uporać. Najbardziej lubiłam entomologię i botanikę, nauki zajmujące się owadami i roślinami. Każdy leśnik potrafi rozpoznać drzewo na podstawie kory, pędów o liściach nie mówiąc. Takich podstawowych umiejętności jest jednak więcej - tłumaczy.
Dziś pani Barbara koordynuje działania dziesięciu leśników w zakresie ochrony lasu. Odpowiada również za przekazywanie płynących od nich niepokojących informacji na temat stanu zdrowotnego i sanitarnego do Zespołu Ochrony Lasów w Radomiu. Jej codzienna praca to także odpowiedzialność za ochronę przyrody oraz pozyskiwanie funduszy unijnych.
Leśnik jak nauczyciel
Barbara Zielińska prowadzi także spotkania z uczniami.
Myślę, że kobiety mają wrodzony instynkt do kontaktu z dziećmi, dlatego z łatwością przychodzi mi prowadzenie zajęć edukacyjnych z maluchami czy z młodzieżą. Jeśli trzeba elegancki mundur potrafię zmienić na strój terenowy, w którym zresztą czuje się najlepiej - mówi Barbara Zielińska, która chętnie odpowie na zgłoszenia szkół dotyczące przeprowadzenia "leśnych" lekcji.
Zarówno w szkole, jak i w plenerze. Wystarczy zadzwonić do Nadleśnictwa Kraśnik - telefon (81) 825 20 41.
Takie spotkania przynoszą dzieciom wiele korzyści, możliwość zdobycia nowej wiedzy w sposób praktyczny, obcowania z przyrodą i wdychania świeżego powietrza. Często pytają na przykład jak długo rośnie las, czy w budce lęgowej zmieści się bocian, ale też mówią o niewłaściwych zachowaniach w lesie swoich rodziców. Pytam ich, czy wiedzą kto to jest leśnik, czym się zajmuje, jaką rolę pełni w lesie? Kiedyś na pytanie, kim jestem, chłopiec odpowiedział, że "dziewczyną przecież" - śmieje się pani Barbara.