W piątki stolica powiatu opolskiego zawsze tętniła życiem. Tak było jeszcze kilka tygodni temu. W miniony piątek Opole Lubelskie trudno było poznać.
Pozamykane na cztery spusty
- Wymarłe miasto. Nawet podczas wojny tak nie było. Żywej duszy nie ma. To jest przerażające – mówi nam starsza pani, którą spotkaliśmy w piątek około godz. 13.30, gdy szła z psem ul. Lubelską, główną ulicą miasta. I nikogo więcej nie było.
Lubelska stanowi również centrum handlowe. Zlokalizowane są tu sklepy, apteki, poczta, kwiaciarnie i punkty usługowe. W miniony piątek w godzinach szczytu większość była zamknięta. Na drzwiach lub witrynach sklepowych widniały kartki z informacjami: zamknięte do odwołania lub pozostawiony tylko numer komórki, pod którą w razie konieczności należy dzwonić.
- Zamknęłam salon. Pracownicy są na urlopach opiekuńczych - mówi pani Kinga Głazowska, właścicielka salonu fryzjerskiego z ul. Tadeusza Kościuszki. - Ale to jest naprawdę w tym momencie masakra. Ja mam jeszcze inne źródło dochodu, a inni podejrzewam, że będą otwierać, w jakiś sposób próbować się ratować - dodaje.
Czynne były apteki, poczta, dwa ciucholandy, placówka PZU i sklepy spożywcze.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).