Umowa ze spółką LST - Polska w Bełżycach, działającą w branży mrożonek, jest kolejną umową, jaką podpisał w ostatnich dniach dyrektor więzienia. Zawarta została na czas nieokreślony. I przewiduje zatrudnienie do 30 osób na stanowiskach pracownik produkcyjny.
- 20 skazanych chodzi już do pracy. Pracują przy sortowaniu i przebieraniu owoców miękkich. Jest to praca odpłatna, za którą skazani otrzymują wynagrodzenie najniższą krajową - mówi ppłk Leszek Wojciechowski, dyrektor Zakładu Karnego w Opolu Lubelskim.
Więźniów codziennie do pracy dowozi pracodawca. Na miejscu nie są pilnowani przez funkcjonariuszy służby więziennej.
- Grupy, które pracują na zewnątrz są to grupy bezdozorowe. Jest pewne zaufanie do skazanych. Wyznaczony jest tzw. skazany grupowy, który odpowiada za grupę, czyli sprawdza ich liczebność, informuje o wszystkim pracodawcę, a pracodawca nas jeżeli byłyby jakieś podejrzane sytuacje - tłumaczy szef opolskiego więzienia.
Jak podkreśla ppłk Leszek Wojciechowski, skazani, którzy pracują na zewnątrz jednostki bardzo dbają o pracę i niechętnie z niej rezygnują.
- Można porównać, że dla nich jest to trochę takie życie w hotelu. Wychodzą na zewnątrz, do pracy, wracają, mają co jeść i gdzie spać. Jeszcze do tego dostają pieniądze, które mogą przeznaczyć na papierosy lub inne wydatki - dodaje.
Korzyści mają też firmy, które zdecydują się na zatrudnienie więźniów.
- Przedsiębiorcy otrzymują zwrot w wysokości 720 zł z każdej miesięcznej pensji skazanego. Tak więc jest to bardzo korzystne - podkreśla dyrektor ZK w Opolu Lubelskim. - Poza tym płacą skazanemu za jego faktyczny czas pracy - dodaje. Jeżeli z powodu choroby więzień nie stawi się danego dnia do pracy za ten dzień nie ma zapłacone.
Kolejną firmą, z którą Zakład Karny w Opolu Lubelskim planuje podpisać porozumienie o zatrudnieniu więźniów, jest Fabryka Łożysk Tocznych w Kraśniku.