Jego odsłonięcie poprzedziła msza święta odprawiona w kościele parafialnym w Chodlu. Pojawili się na niej mieszkańcy wsi, członkowie zamordowanych rodzin, samorządowcy, a także ostatni żyjący żołnierze majora Zapory, poczty sztandarowe i Wojsko Polskie.
To właśnie w tym miejscu w którym stoi ta kapliczka rozegrała się 74 lata temu ta tragedia. To była zemsta, swego rodzaju odwet wojsk niemieckich za to, że 17 lipca 1943 r. oddziały partyzanckie majora Zapory stoczyły zwycięską bitwę pod Kożuchówką – mówi Zbigniew Młyniec, szef Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, główny organizator uroczystości w Kawęczynie.
Dwa dni później Niemcy przyjechali do Kawęczyna. W stodole żywce spalili Jana i Wiktorię Opoków oraz Józefa i Paulinę Stępniów i ich parobka o nieznanym nazwisku. Wszyscy pochowani zostali na cmentarzu parafialnym w Ratoszynie. Ich prochy spoczywają tam do dziś.