Ogromne kontrowersje wzbudził koncert Macieja Maleńczuka i jego zespołu, który zagrał na tegorocznej Manufakturze Smaków. Choć od występu minął miesiąc w Opolu emocje nie opadły. Swoje ujście znalazły na ostatniej sesji Rady Miejskiej.
Pokoncertowy szok
- Nie byłem osobiście na tym koncercie, ale mieszkańcy zaczepiali mnie i wyrażali swoje ogromne oburzenie tym, co zobaczyli i usłyszeli. Rozumiem, że artystom z reguły wolno więcej. Ale po tym koncercie pozostał ogromny niesmak
-mówi radny Andrzej Goleń (PiS), który na sesji zapytał burmistrza o to, kto decydował o wyborze artysty, uświetniającego największą w roku imprezę odbywającą się w mieście.
Mieszkańcom nie spodobało się to, co Maleńczuk wyprawiał na scenie.
- Wulgaryzmy, łapanie się za podbrzusze, podawanie przepisu jak zabić ojca. Ludzie byli zszokowani. Po koncercie dzieci w szkole opowiadały sobie, co widziały
- radny relacjonuje skargi, jakie usłyszał od mieszkańców.
Wśród publiczności była pani Izabella.
- Stałam pod sceną. Szybko stamtąd odeszłam, gdy zobaczyłam, co Maleńczuk zaczyna wyprawiać. Zakładał sutannę i rwał chyba różaniec. To nie dla mnie. Jestem tolerancyjna, ale moim zdaniem posunął się za daleko
- mówi kobieta.
- To jest niedopuszczalne, aby samorząd Opola Lubelskiego zapraszał takie gwiazdy. Takiemu artyście nie dałbym złamanego grosza za taki skandaliczny występ
- grzmiał na sesji radny, Dariusz Stachowicz (PiS).
Tymczasem gwiazdor zgarnął 35 tys. zł brutto. Gmina z własnej kasy wyłożyła 8 750 zł, resztę sfinansowała Unia Europejska.
Burmistrz: Nie ja go zapraszałem
Głównym organizatorem Manufaktury Smaków była gmina Opole Lubelskie. Burmistrz twierdzi, że to nie on wybierał gwiazdę, a Opolskie Centrum Kultury. Na sesji bił się jednak w pierś.
- Nie interesuje się tym artystą. I nie wiedziałem o tym, że jego działalności towarzyszą takie kontrowersje. Gdybym to wiedział podjąłbym odpowiednie działania
- zapewniał radnych Dariusz Wróbel.
Dyrektor Opolskiego Centrum Kultury w zachowaniu Maleńczuka nie widzi nic kontrowersyjnego. Próbuje usprawiedliwiać wokalistę.
- Jego zachowania były teatralne. A w teatrze obok słowa jest także ekspresja wizualna - przebrania, charakteryzacja. Może niektórych szokowały, jak każde działanie mające na celu zmuszenie widza do myślenia
- odpiera zarzuty Łukasz Król.
Zdaniem szefa OCK zastosowana przez artystę teatralność koncertu miała na celu jeszcze dosadniejsze przekazanie odbiorcom przesłania zawartego w tekstach piosenek.
- Maleńczuk nie oszczędza w nich nikogo. Każdemu "dostaje się" po równo
- mówi Król.
Próbowaliśmy skontaktować się z menadżerem gwiazdora. Do chwili zamknięcia tego wydania Maciej Mureszko nie odpowiedział na nasze pytania, które wysłaliśmy mailem