Nieżyjący już Kazimierz Grześkowiak śpiewał przed laty: Powiadają w okolicy. Mocne chłopy to nie słabe. Taki to bez rękawicy. Lewą ręką zgniecie żabę. Chłop żywemu nie przepuści! Chłop żywemu nie przepuści! Jak się żywe napatoczy, nie pożyje se a juści!
W Karczmiskach zaśpiewać można na tę samą melodię: radny radnemu nie przepuści...
Zabolała frekwencja
Ale do rzeczy. Do starcia dwóch radnych, którym w tej kadencji przyszło piastować najważniejszą funkcję w samorządzie, czyli przewodniczącego Rady Gminy Karczmiska, doszło w listopadzie. Obecny przewodniczący Jacek Nowaczek i jego zastępca pokusili się wówczas sprawdzić, jak pracowali radni w minionym roku. Sprawdzili nieobecności na sesjach i komisjach, a wyniki podali do publicznej wiadomości. Jakby tego było mało, to przewodniczący zadał radnym do odrobienia pracę domową - dokładnie zapoznać się z art. 23 ustawy o samorządzie gminnym.
Wyniki nie mogły napawać dumą radnych, którzy mandat wywalczyli z Komitetu Wyborczego PSL. Okazało się bowiem, że to oni najczęściej wagarują, na sesje i komisje chodzą w kratkę, a na dodatek swoich nieobecności nagminnie nie usprawiedliwiają. Prym wśród wagarowiczów wiódł radny Henryk Bartnik, który w ub.r. na swoim koncie miał dziewięć nieobecności na sesjach. W pierwszej trójce znaleźli się jeszcze radni Przemysław Węgrzyn i Robert Nadzieja.
Wspólnota opisała wagarowiczów. Radni poczuli się dotknięci i przystąpili do ataku na przewodniczącego Nowaczka.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).