PiS i Klubu Porozumienie Powiatowe jak na prawdziwej wojnie dobrze się maskują i próbują działać z zaskoczenia. Jedno jest pewne: mają konkretny plan, a jego założenia realizują krok po kroku.
– Postanowiliśmy, że do czasu sesji nie będziemy wypowiadać się na ten temat. Druga strona nie śpi, tylko śledzi i czyha na każde nasze potknięcie – mówi Daniel Kuś, radny powiatowy PiS.
Kuś był jednym z dziewięciu radnych, którzy podpisali się pod wnioskiem o odwołanie starosty opolskiego i przewodniczącego Rady Powiatu w Opolu Lubelskim. Czarę goryczy przelała sprawa szpitala, a konkretnie konfliktu, jaki wybuchł między grupą lekarzy, a władzami spółki Powiatowe Centrum Zdrowia w Opolu Lubelskim.
Konflikt przerodził się w prawdziwą wojnę. Po odejściu z pracy 16 medyków szpital zaczął pracować na "pół gwizdka". Winą za całą sytuację opozycja obarczyła władze powiatu opolskiego, czyli właściciela szpitala.
- To jest dramat pacjentów i personelu, a pełną odpowiedzialność za to, co się stało ponoszą zarządzający powiatem opolskim politycy PSL, na czele z starostą Zenonem Rodzikiem – grzmiał kilka tygodni temu radny powiatowy Sławomir Plis (PiS).
Rodzik na "celowniku"
Zenon Rodzik jest jednym z najdłużej urzędujących starostów w województwie lubelskim i Polsce. Stery trzyma od 1999 r., czyli od momentu powstania powiatów. Do tej pory jego pozycja była bardzo mocna, wręcz nie do podważenia. Nikt nie ośmielił się pomyśleć o jego odwołaniu, a co dopiero złożyć wniosek. Aż do 30 czerwca br. Ten dzień starosta zapamięta chyba na całe życie. Młoda i rzutka opozycja, jaką ma obecnie w Radzie Powiatu, po raz pierwszy z taką siłą uderzyła. Powiedziała: Dość. Starosta musi odejść! I złożyła wniosek o jego odwołanie z funkcji.
Sesja na której ważyć będą się losy starosty i całego zarządu powiatu może zostać zwołana nie wcześniej jak miesiąc po złożeniu wniosku. Radni decydować będą o tym w głosowaniu tajnym. Aby "odstrzelić" Rodzika opozycja musi mieć po swojej stronie 12 "strzelców". Jakby nie liczyć do wykonania tego planu brakuje jej trzech osób. I tylu radnych musi "kupić".
- Wydaje się to trudne do zrobienia, ale patrząc z drugiej strony starosta nie ma nic do zaoferowania swoim poplecznikom odkąd PSL nie jest w rządzie i straciło wszystko - KRUS, Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Agencję Rolną. A przecież starostwo czy urząd marszałkowski nie są z gumy. I wszystkich do pracy nie przyjmą – mówi nasz informator.
W obozie ludowców robi się niespokojnie. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć cześć radnych popierających Rodzika rozumie, że konflikt w szpitalu odbije się czkawką dla opolskiego PSL i jej szefa i już myślą, jak wyjść z tej sytuacji na tarczy.
- Gwoździem do trumny może być protokół z kontroli przeprowadzonej przez urzędników wojewody w PCZ – usłyszeliśmy w kręgach zbliżonych do starosty.
- Zenek naprawdę boi się. Tyle lat sprawował władzę wręcz absolutną, a teraz może zostać jej pozbawiony. Trudno będzie mu się z tym pogodzić, a jeszcze trudniej, gdy opozycja przejmie stery w Radzie Powiatu – słychać w starostwie.
Od starosty próbowaliśmy się dowiedzieć, czy nie obawia się zdrady ludowców. Do momentu zamknięcia tego numeru nie dostaliśmy odpowiedzi na nasze pytania.
(…)
Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.