reklama

Fucha w urzędzie dla rodziny

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Marta Pietroń

Fucha w urzędzie dla rodziny - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaKonkurs na pracownika Urzędu Gminy w Łaziskach wygrała siostra skarbniczki. - Już przed konkursem chodziły słuchy o pewniaku. Zrobili z nas idiotów - mówi jedna z kandydatek.- Bzdura, nie ma mowy o żadnym nepotyzmie - bronią się władze gminy.

"Zrobili z nas idiotów"

Władze gminy Łaziska poszukiwania nowego pracownika rozpoczęły w kwietniu. Zgłoszenie na stanowisko inspektora ds. księgowości podatkowej złożyło 8 kandydatów. Rekrutację przeprowadzono w czwartek 28 kwietnia.

Najpierw wszyscy kandydaci napisali test, a później każdy z nich rozmawiał indywidualnie z komisją konkursową. W jej składzie znaleźli się: Barbara Pyć, gminna księgowa, Aneta Maciąga-Mroczek, radca prawny i Henryk Kołodziejczyk, przewodniczący Rady Gminy Łaziska.

Już przed konkursem chodziły słuchy o pewniaku

- opowiada nam poddenerwowana kobieta, która także starała się o pracę.

Następnego dnia członkowie komisji ogłosili wyniki, które zbulwersowały pozostałych chętnych. W naszej redakcji rozdzwoniły się telefony.

Najlepsza okazała się Mariola K. z Zakrzowa. Co ciekawe w umieszczonym w kilka dni przed konkursem na stronie gminy wykazie osób spełniających wymagania formalne na przeciwko jej nazwiska widnieje zastanawiający znaczek. Czy to możliwe, że komisja konkursowa już wtedy wiedziała, że ta osoba zwycięży?

To siostra pani skarbnik. Jej mąż też pracuje w gminie. Zresztą tam pracują całe rodziny i nikt spoza nie ma prawa wejść

- skarży się nam inna osoba, która walczyła o pracę.

To nie pierwszy mój konkurs, ale pierwszy raz zdarzyło się, że nie byliśmy poinformowani o zakresie materiału. W dodatku po teście na rozmowie komisja wręcz zniechęcała kandydatów 

- mówi nasz rozmówca.

Pytania były absurdalne. Np. o cenę znaczka pocztowego, ale przecież to zależy od rodzaju przesyłki, wagi. Albo o to,w której linijce jest określony artykuł w ustawie. Jak ktoś nie znał wcześniej pytań, nie był w stanie na nie odpowiedzieć

- dopowiada inny kandydat do pracy w łaziskim urzędzie.

Jedna z osób, które brały udział w konkursie przyznaje, że po ogłoszeniu wyników zadzwoniła do gminy i zapytała wprost, czy to, że wygrała osoba powiązana z pracownikami urzędu to przypadek.

Pan wójt był zbulwersowany moim telefonem, wręcz na mnie krzyczał, że wpieram mu nepotyzm

- mówi nam kandydat na urzędnika i dodaje:

Wydaje mi się, że osoba na takim stanowisku powinna mi spokojnie wytłumaczyć, jak to wygląda z jego punktu widzenia.

Wybrała komisja

Wójt gminy Łaziska tłumaczy, że procesem rekrutacji od początku do końca zajmowała się komisja rekrutacyjna.

Był konkurs, ja komisję powołałem. Komisja wybrała osobę i co ja więcej mogę powiedzieć na ten temat

- mówi Roman Radzikowski i dodaje:

Komisja sprawdziła wiadomości, przyznawali określoną ilość punktów i wygrała ta pani. Ja mam lekceważyć komisję? Którąkolwiek osobę bym nie wybrał, to zawsze będzie jakieś ale. Bo jedna to moja sąsiadka, druga - córka pracownicy itd.

Wójt nie zaprzecza temu, że wyłoniona kandydatka jest siostrą skarbniczki, a w urzędzie pracuje także jej mąż.

Już nie są małżeństwem

- precyzuje Roman Radzikowski.

Włodarz gminy potwierdza, że rekrutacja odbywała się dwuetapowo.

Najpierw był test, a potem rozmowa ustna. Nie wiem, jak to przebiegało. Komisja układała pytania, ja w ogóle nie włączałem się do prac komisji

- wyjaśnia Radzikowski i odsyła nas do członków komisji.

Pani skarbnik na pewno nie miała żadnego wpływu na to, że została wybrana jej siostra. Najlepiej napisała test i najlepiej odpowiadała na pytania. Była najlepszą osobą, także uważam, że nie było tu żadnego nepotyzmu. Była to osoba najbardziej kompetentna i dlatego wygrała konkurs. Żadne inne sprawy nie były brane pod uwagę

- tłumaczy Henryk Kołodziejczyk, który brał udział  procesie rekrutacji.

Kto układał pytania? - dociekamy.

Nie wiem. Pani skarbnik, albo ewentualnie pani radca. Ja do tych pytań nie miałem dostępu

- twierdzi przewodniczący rady gminy.

Henryk Kołdziejczyk za niedorzeczny uważa także zarzut o sugestywnym znaczku na liście osób dopuszczonych do kolejnego etapu, zamieszczonej na stronie urzędu jeszcze przed konkursem.

Nie wchodziłem na stronę urzędu. Wszystkie osoby, które spełniały wymagania formalne były dopuszczone do drugiej części konkursu. To absurd, że tam jakaś kreseczka jest. To bzdura, że niby to jakaś sugestia, niby dla kogo? Wszystko odbyło się zgodnie z prawem

- zapewnia członek konkursowej komisji.

O całej sytuacji chcieliśmy porozmawiać także ze skarbnik Renatą Czaplą. Niestety nie udało się, bo przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE