Na początku kwietnia okazało się, że dziki przeryły wierzchnią warstwę wałów i porozrywały nawet znajdującą się głębiej włókninę.
- W niektórych miejscach to wygląda tak, jakby przeszła tamtędy glebogryzarka
- denerwuje się jedna z mieszkanek miejscowości i dodaje:
- Maj jest mokry, nie wiadomo, czy woda znowu nie przyjdzie. I co wtedy? To ma nas chronić, jak zaraz to nasiąknie i znowu nas zaleje.
Odbijanie piłeczki
Mieszkańcy zawiadomili opolski inspektorat Wojewódzkiego Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie, zaraz po tym, kiedy odkryli zniszczenia. I czekali. Niestety w Zastowie nikt się nie pojawił.
- Opole mi mówi, że Lublin wie. Lublin mówi, że nic nie wie i tak w koło odbijanie piłeczki
- tłumaczy Kazimiera Gaj, sołtys Zastowa Polanowskiego.
W Lublinie zasugerowano, aby mieszkańcy na własną rękę poszukali kontaktu z kołem łowieckim. Kiedy pani sołtys zaczęła się sprzeciwiać i domagać interwencji usłyszała zapewnienie, że WZMiUW zajmie się problemem.
- To trwa już od kwietnia, zaraz jest czerwiec i nie ma żadnego odzewu. Obiecują, a nic nie wykonują
- rozkłada ręce Zenon Sanecki.
Mieszkańcy próbowali szukać wsparcia w Urzędzie Gminy. Jednak uważają, że tam też nie mają na co liczyć.
- Pani wójt powiedziała, że to są zwierzęta, które żywią się robakami i muszą ryć
- dopowiada Kazimiera Gaj.
Ludzie boją się, że uszkodzone wały znów będą nasiąkać, a kiedy przyjdzie powódź, woda znów zaleje ich gospodarstwa.
- Teraz jak woda nas zniszczy, to trzeba będzie się zabierać i uciekać, bo te budynki po powodzi są naruszone, popękane. Tylko dużego sprzętu i rozwalać
- denerwuje się Zenon Sanecki.
Zdaniem mieszkańców urzędnicy bagatelizują problem, zaczną działać dopiero wtedy, kiedy będzie już za późno i woda przerwie wały.
Myśliwi już wiedzą
Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych wie o zniszczeniach w nadwiślańskiej miejscowości. Twierdzi, że o wszystkim poinformował Koło Łowieckie "Sokół" z Puław.
- Usuniemy dotychczasowe zniszczenia, jednak jeśli dojdzie do następnych szkód, zlecimy naprawę i wystąpimy do Koła o zwrot poniesionych nakładów finansowych
- tłumaczy Aneta Lis, rzecznik prasowy WZMiUW w Lublinie.
Co na to myśliwi? Okazuje się, że oni o problemie nic nie wiedzą.
- Żadna informacja na ten temat do mnie nie dotarła
- informuje Marian Żaba, prezes Koła Łowieckiego "Sokół" z Puław.