W piątek, 1 czerwca, po południu do domu Piątków z Trzcińca (gm. Łaziska) wezwana została karetka pogotowia.
- Mąż wezwał pogotowie do syna, bo bolała go ręka. Myśleliśmy, że sobie potłukł rękę, smarowaliśmy maściami, ale nic to nie radziło, więc wezwaliśmy pogotowie – opowiada pani Barbara Piątek.
"Dałam dowód ratownikowi"
Pogotowie przyjechało. Rodzice 33-latka usłyszeli od ratowników, że zabierają syna do szpitala w Poniatowej.
- Ratownik medyczny poprosił mnie, abym dała mu dowód osobisty. Nie chciał dokumentu potwierdzającego, że syn jest ubezpieczony tylko dowód. Więc wyjęłam dowód syna i dałam mu – opowiada mieszkanka Trzcińca, która zapamiętała ratownika: - to był blondyn, włosy troszkę postawione do góry, grubszy nieco.
33-latek trafił na oddział ortopedii. Następnego dnia mąż pani Barbary pojechał do szpitala w odwiedziny do syna, zawiózł mu przy okazji niezbędne rzeczy.
- Zajrzał do szafki szpitalnej, ale dowodu tam nie było. Leżał tylko telefon komórkowy – dodaje.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).