Gdy kilka dni temu zadzwoniliśmy do rodziny Grądzielów z Lasu Dębowego, w słuchawce usłyszeliśmy pełną optymizmu gospodynię. Co słychać? – pytamy.
– Wszystko idzie w dobrym kierunku. Prace postępują. Mam urządzoną już w starym mieszkaniu kuchnię, doprowadzoną wodę i zrobione prowizoryczne szambo. A w domu, gdzie był pożar, kute są tynki
– wylicza, co udało się do tej pory zrobić Bożena Grądziel.
Na dzień, kiedy można było zabrać się w końcu za porządkowanie pogorzeliska Grądzielowie i ich sąsiedzi czekali z niecierpliwością. Ruszyć mogli dopiero po wizycie ubezpieczyciela. Ten nie kwapił się. Po naszej interwencji PZU przyśpieszyło szacowanie szkód.
Tylko pierwszego dnia ponad 20 osób przyszło sprzątać pogorzelisko. To mieszkańcy Lasu Dębowego i Zakrzowa, którzy nie tylko kują zniszczone tynki, ale również podtrzymują poszkodowaną rodzinę na duchu.
– Zapewnili, że będą nas wspierać i pomagać dopóki tam nie zamieszkamy. Brak mi słów. Ci ludzie są nieoszacowani. Jakby nie oni, to byśmy nie wytrzymali nerwowo
- mówią wzruszeni Bożena i Andrzej Grądzielowie.
Ale z pomocą ruszyli nie tylko sąsiedzi. Wielkie serca pokazali również nasi wspaniali Czytelnicy. Dzięki właścicielom restauracji "Siwy Dym" z Celejowa lodówka Grądzielów jest pełna gotowych dań. Pogorzelcy codziennie mają świeże, smaczne obiady. Do Lasu Dębowego z Puław pojechała też maszyna do szycia. Podarował ją pan Kazimierz Bielawski.
- Kupiłem ją kiedyś dla mojej żony, kiedy szukała pracy. Potem żona pracę znalazła, a maszyna okazała się niepotrzebna
- opowiada mieszkaniec Puław i dodaje:
- O tragedii przeczytałem we "Wspólnocie". Pomyśleliśmy z żoną, że skoro komuś maszyna może się jeszcze przydać, to czemu by jej nie podarować.
– Dostaliśmy sporo ubrań, niektóre są za duże, więc teraz będę mogła zrobić poprawki
– cieszy się pani Bożena. .
Na nasz apel odpowiedzieli również właściciele firmy Agropol, którzy zaoferowali Grądzielom glazurę.
Pogorzelców cały czas wspiera też wójt gminy Łaziska.
– Interweniował w naszej sprawie w Agencji Restrukturyzacji, bo spaliła nam się dokumentacja związana z zakupem sprzętu rolniczego z unijnych pieniędzy. Teraz mieliśmy mieć kontrolę
– mówi pani Bożena.