67-latkowi miało przeszkadzać to, że mieszaniec wilczura zagryzał kury i kaczki
Na pierwszą rozprawę (7 kwietnia) wezwane zostały trzy osoby. Oskarżony Tadeusz W. z Michałowa oraz dwaj świadkowie. Właściciel psa i lekarz weterynarii. Ponieważ nikt się nie stawił prokurator zawnioskował, aby proces mimo to ruszył i był prowadzony pod nieobecność oskarżonego. Sąd przystał na to.
Oskarżony: Kocham zwierzęta
Prokurator odczytał wyjaśnienia, jakie złożył oskarżony 67-letni Tadeusz W. podczas przesłuchania w śledztwie.
Znał Agatę L. i jej konkubenta Jana S. z Mazanowa (gm. Józefów nad Wisłą). Twierdził, że odwiedzał ich sporadycznie. I nawet nie wiedział, czy mają psa. Pamiętnego dnia nie gościł w ich domu.
Nie było takiej sytuacji, aby ona prosiła mnie o zabicie psa. I nie było również takiej sytuacji, abym dobijał psa. Nic takiego nie miało miejsca
- zeznał podczas przesłuchania na policji Tadeusz W.
67-latek miał swoje "alibi". Pracować miał w tym czasie w polu u rolnika z Mazanowa.
Po pracy nigdzie się nie ruszałem
- zapewniał policjantów.
Tadeusz W. zarzuca Agacie L. i jej konkubentowi kłamstwo.
Nie wiem, dlaczego oni chcą mnie wrobić w coś takiego. Nie jest prawdą, abym ja zabił psa. Sam mam cztery psy. Kocham zwierzęta, nie zrobiłbym czegoś takiego
- twierdził oskarżony.
Prokurator: Znęcał się nad psem
Prokuratura Rejonowa w Opolu Lubelskim oskarżyła Tadeusza W. o znęcanie się nad zwierzęciem i doprowadzenie do jego śmierci.
Tadeusz W. podejrzany jest o to, że w dniu 31 maja 2015 r. w Mazanowie zabił ze szczególnym okrucieństwem psa rasy mieszaniec w ten sposób, że kilkakrotnie uderzył go siekierą w łeb po czym zasypał w ziemię. Następnie w dniu 1 czerwca, po uprzednim samodzielnym wykopaniu się zwierzęcia, ponownie kilkakrotnie uderzył go w łeb siekierą powodując jego śmierć
- odczytał zarzuty prokurator Marcin Pytka.
O sprawie powiadomiona została policja kilka dni po zdarzeniu. Jak ustalili śledczy mężczyźnie miało przeszkadzać to, że mieszaniec wilczura zagryzał biegające po podwórku Agaty L. kury i kaczki. W chwili zatrzymania obydwoje byli pijani.
67-latek od samego początku nie przyznawał się do winy. I nie składał żadnych wniosków dowodowych.
Nie wyraził też zgody na skazanie go bez przeprowadzenia rozprawy
- dodał prokurator. Tadeusz W. twierdził "nie będzie odpowiadał za coś, czego nie zrobił". Grozi mu do 3 lat więzienia.
Z aresztu do sądu
Kolejna rozprawa odbędzie się 1 czerwca. Sąd ukarał świadka Jana S. Mężczyzna za to, że nie stawił się w miniony czwartek na rozprawie i nie usprawiedliwił swojej nieobecności będzie musiał zapłacić 600 zł grzywny. Lekarz weterynarii kary porządkowej uniknął, ponieważ sąd wysłał zawiadomienie o terminie rozprawy pod zły adres.
Na kolejną rozprawę w charakterze świadka wezwana została Agata L. Wcześniej prokuratura oskarżyła 30-latkę z Mazanowa o nakłanianie Tadeusza W. do zabicia psa. Kobieta przyznała się winy i dobrowolnie poddała karze. I to jej zeznania pogrążyły 67-latka. Sąd Rejonowy w Opolu Lubelskim skazał ją na pięć miesięcy więzienia. Ponadto przez trzy lata nie może posiadać żadnych zwierząt i musi zapłacić 2 tys. zł nawiązki na rzecz lubelskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. W tej chwili przebywa w Areszcie Śledczym w Lublinie, z którego będzie dowieziona na kolejną rozprawę.