Jak pracuje się Panu w nowym miejscu, w przeniesionym do Poniatowej oddziale chirurgicznym?
- Pracuje się inaczej, bo inaczej jest zorganizowany system pracy. W Poniatowej dzielimy sale operacyjne z laryngologią. Musimy się dostosować. Ale kiedy mamy zabieg w trybie pilnym, to stół operacyjny musi być wolny dla nas. Co istotne, w Poniatowej udało się rozwinąć zaawansowaną opiekę nad pacjentem chirurgicznym. Po 30. latach nieobecności chirurgii w Poniatowej możemy przyjmować w tym szpitalu do opieki chirurgicznej wszystkich pacjentów ogólnochirurgicznych, a także pacjentki ze schorzeniami ginekologicznymi.
Macie lepsze warunki do wykonywania zabiegów niż w Opolu?
- Myślę, że są lepsze, a z czasem będą jeszcze lepsze.
Po odejściu w ubiegłym roku ze szpitala dwóch znanych i cenionych przez pacjentów chirurgów, kto stanowi obecnie kadrę medyczną?
- Nie ma ludzi niezastąpionych. Natura nie lubi pustki. Zespół medyczny oddziału chirurgii i pododdziału ginekologii szpitala w Poniatowej utworzony został na nowo. Spełnia wysokie standardy medyczne. W Poniatowej operują lekarze z Lublina, Radomia, Opola Lubelskiego.
Za chirurgami Kosikiem i Zugajem poszli ponoć pacjenci do Lipska...
- Poszło niewielu. Problemów z brakiem pacjentów nigdy u nas nie było. Rzeczą naturalną jest, że jeśli jakiś chirurg pracuje w danym miejscu długo i nie przenosi się z miejsca na miejsce, to ma pewną grupę pacjentów, którzy do niego chodzą i ufają mu i takich, którzy go nie darzą zaufaniem. Także rzeczą naturalną jest, że część pacjentów odeszła do Lipska, ale czy na stałe? Chyba nie, bo u nas w przychodni chirurgicznej jest multum pacjentów, co świadczy, że darzą nas zaufaniem. Radzimy sobie, bo wykonaliśmy kontrakt, zagospodarowaliśmy innych pacjentów w tym powiecie.
Pan wyspecjalizował się w Krakowie, przyjeżdża do Poniatowej z Lublina. Nazywany jest Pan "poniatowskim doktorem House". Co skłoniło Pana do podjęcia pracy w naszym szpitalu?
- Interesował mnie pacjent mieszkający w małym ośrodku. Cieszy mnie, że mogę mu pomóc w różnych dolegliwościach. W swojej karierze zawodowej pracowałem w szpitalu klinicznym przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Pełniłem funkcję zastępcy dyrektora ds. medycznych w Specjalistycznym Szpitalu w Jaśle (woj. podkarpackie). Byłem zastępcą ordynatora na oddziale chirurgii w Jaśle. Operowałem z różnymi profesorami w Krakowie, Warszawie, Lublinie i Nałęczowie.
Ile zabiegów chirurgicznych do tej pory wykonaliście w Poniatowej?
- Siedemset. Wykonujemy nowoczesne zabiegi. Operujemy klasycznie, operujemy laparoskopowo, endoskopowo. Zabiegi dotyczą różnych narządów. A to jamy brzusznej, kończyn dolnych, czasami klatki piersiowej.
Jakie konkretnie zabiegi wykonujecie?
- Wykonujemy termolezję. Są to bardzo skuteczne zabiegi w bólach różnych części ciała, radykalnie usuwające neuralgię, bóle korzonkowe. Wykonujemy również zabiegi o bardzo zaawansowanej technologii w żylakach kończyn dolnych, które nie zostawiają śladu na powierzchni skóry. Wydaje mi się, że w tych ostatnich zabiegach można mówić o poziomie europejskim. Ponadto wykonujemy zabiegi ginekologiczne. Tutaj ciekawostką jest wszczepienie siatek u kobiet mających problem z utrzymaniem moczu. Cały czas myślimy o wdrożeniu nowych zabiegów i procedur medycznych. Także wszczepiamy porty naczyniowe w schorzeniach onkologicznych. Wykonujemy zabiegi laparoskopowe w kamicy pęcherzyka żółciowego, innych patologiach pęcherzyka żółciowego. Wykonujemy zabiegi ze wszczepem siatek polipropylenowych w przepuklinach pachwinowych, pępkowych, przedniej ściany brzucha, zabiegi z zakresu ostrych schorzeń brzucha, klatki piersiowej. Wykonujemy zabiegi na jelicie cienkim, grubym. Będziemy operować w najbliższym czasie tarczycę i inne schorzenia.