Widok podnoszącego się poziomu wody w Wiśle jeszcze przez wiele lat będzie napawał strachem mieszkańców nadwiślańskich miejscowości. Wielu długo będzie pamiętało chwile, kiedy w pośpiechu uciekali ze swym dobytkiem przed "wielką wodą". Choć od ostatniej powodzi w 2010 roku wały na terenie gminy Łaziska przeszły poważną modernizację, to jednak zagrożenie powodziowe wciąż jest aktualne.
Nie jesteśmy całkowicie zabezpieczeni. Cały czas jest zagrożenie
- mówi Roman Radzikowski, wójt gminy Łaziska i dodaje:
Między nowym a starym wałem jest widoczna różnica 1,5 metra.
Koszt budowy brakującego odcinka wału to kwota rzędu 4 mln zł.
Interweniowałem parę razy jeszcze u wojewody Wilka, ale miał wał na swoim terenie wyborczym w Świeciechowie. Ja nie jestem specjalistą, ale specjaliści mówili, że tu było bardziej potrzebne, bo tam są zagrożone jedynie uprawy rolne, a tu domostwa
- żali się Roman Radzikowski.
Gminne władze pokładają nadzieje w nowym wojewodzie i kolejnej puli środków przeznaczonych na usuwanie zniszczeń popowodziowych.
Dziwię się, bo było przyznane 7 mln zł w tym roku na wały. Przetarg na 1700 metrów poszedł za 4 mln. Wykonawcy mówili, że za te 3 mln zrobiliby do końca ten wał, gdyby robili całość. Ale pan wojewoda Wilk powiedział, że jak w 2010 roku obroniliśmy 13 km wałów, to co to jest 1400 metrów, że damy sobie radę
- rozkłada ręce wójt gminy Łaziska.