18 stycznia Sąd Okręgowy w Lublinie przesłuchał kolejnych świadków w bulwersującej sprawie zabójstwa Patryka z Machowa. Wśród nich mieszkańca Kępy Choteckiej, który pomagał Krzysztofowi K. wyciągnąć ciągnik i jego sąsiadkę, która widziała z okna swojego domu całą akcję. Zeznawał też wujek "Szpadla" oskarżonego o zabójstwo i jego dziewczyna. Ale najistotniejsze były zeznania myśliwego i biegłego, który wykonał sekcję zwłok 17-latka.
Myśliwy: Myślałem, że to nic poważnego
Pamiętnego 19 kwietnia 2016 r. pan Waldemar wybrał się wieczorem na polowanie w okolice Wisły. Polował na jenota. Gdy przed północą wracał do domu, na drodze zauważył stojący ciągnik, a za nim leżącą osobę i nieco dalej rower. Wtedy jeszcze nie wiedział, że to był ciągnik 21-letniego Krzysztofa K., a tą osobą leżącą na ziemi był Patryk z Machowa. Dowiedział się o tym po kilku dniach.
Nie zatrzymałem się. Pomyślałem, że zapewne są pijani. Nie pomyślałem, że może dziać się coś niebezpiecznego. Gdy mijałem tę leżącą osobę, zauważyłem, że machnęła bezwładnie prawą ręką. Tego ruchu jestem pewien
- mówił w sądzie 34-letni myśliwy. Pytany przez prokuratora twierdził, że Patryk nie był rozebrany do naga i nie był podczepiony do ciągnika w tym czasie.
Biegły: Zgon nastąpił podczas ciągnięcia
W charakterze świadka zeznawał też lekarz, który wykonał sekcję zwłok zabitego Patryka P. Potwierdził on to co napisał w opinii, a mianowicie, że przyczyną zgonu 17-latka było gwałtowne uduszenie krwią. W sądzie biegły podważył trzy wersje przebiegu zdarzeń podawane w tracie śledztwa przez oskarżonego Krzysztofa K.
Z wyjaśnień lekarza sądowego wynika, że Patryk nie został przejechany ani potrącony ciągnikiem, bo na jego ciele nie było charakterystycznych obrażeń - takich jak rozmiażdżenie - uprawdopodabniających podane przez "Szpadla" wersje przebiegu wydarzeń.
Nie jest prawdopodobne też, aby obrażenia jakich doznał Patryk były skutkiem jednorazowego upadku z ciągnika
- wyjaśniał sądowi lek. Wojciech Chagowski, który w sporządzonym protokole z sekcji wyliczył ponad 30 obrażeń.
Co prawda na czole Patryka znajdowały się dwie rany, które mogły być następstwem upadku. Ale zdaniem biegłego bardziej prawdopodobne jest, że powstały one na skutek kopnięcia. Te rany nie były jednak śmiertelne. Do śmierci nastolatka nie przyczyniło się też upojenie alkoholowe o co pytała obrona "Szpadla". Ranami śmiertelnymi były rany w obrębie szyi i głowy. Biegły wykluczył, aby powstały one w skutek wypadku.
Wszystkie obrażenia poza pośmiertnymi były następstwem ogólnie rzecz ujmując wielokrotnego zadziałania na ciało Patryka P. jakiegoś narzędzia tępokrawędzistego. Tym narzędziem mogła być obuta noga, pięść, kolano
- wyjaśniał biegły sądowy.
Zdaniem biegłego Patryk zamarł, gdy był ciągnięty ciągnikiem.
Zasypywany był już nieżywy
- ocenił lek. Wojciech Chagowski.
Kolejna rozprawa zaplanowana została na 20 lutego. Do przesłuchania sąd ma jeszcze dwóch świadków. Tego dnia mowy końcowe wygłoszą też prokurator i obrońca 21-letniego Krzysztofa K.
Prokuratura oskarżyła Krzysztofa K. o zabójstwo i prowadzenie ciągnika w stanie nietrzeźwości. Zdaniem śledczych 21-latek wielokrotnie miał uderzać Patryka tępym narzędziem i kopać powodując ciężkie obrażenia. Następnie 17-latka przywiązał do ciągnika i zaciągnął nad Wisłę. Tam zakopał.
„Szpadel” nie przyznaje się do zabójstwa. W trakcie śledztwa podawał kilka wersji zdarzeń. Pierwsza mówiła, że najechał na leżącego na drodze Patryka. Druga, że Patryk spadł z ciągnika, którym kierował i uderzył „z impetem głową o asfalt”. I trzecia, że znalazł Patryka nieżyjącego na drodze.