Znajdziemy go przy drodze prowadzącej do Wrzelowa. Stoi w lasku, na wzniesieniu. O tym, co wydarzyło się w tym miejscu 80 lat temu, przeczytamy na znajdującej się przy nim tablicy.
- Niemcy chcieli rozpracować struktury konspiracyjne. Rozpoczęli intensywne działania śledcze i wywiadowcze. 27 października 1943 roku Wrzelów nieszczęśliwie znalazł się na kierunku niemieckich działań odwetowych. Wydarzenia potoczyły się tragicznie - przypominał bolesną kartę z historii Władysław Mądzik, regionalista z Powiśla.
27 października 1943 roku do Wrzelowa przyjechało kilka samochodów z niemieckimi żołnierzami, którzy otoczyli całą wieś. Dorośli mężczyźni musieli stawić się pod remizę strażacką. Spośród nich wybrano trzech: 35-letniego Stefana Adamskiego, 19-letniego Władysława Krzyszkiewicza i 34-letniego Klemensa Górskiego. Do nich dołączył 25-letni Jerzy Buczkowski. Wszyscy wywiezieni zostali w kierunku Zagłoby. W pobliskim zagajniku trzech z nich Niemcy rozstrzelani. Klemensa Górskiego zabrali ze sobą i zamordowali najprawdopodobniej w Kazimierzu Dolnym podczas przesłuchania.
Od kuli niemieckiej we Wrzelowie zginął tego dnia jeszcze 37-letni Teofil Wrona. On nie udał się pod remizę. Ukrył się w swoim gospodarstwie. Niemcy znaleźli go i rozstrzelali.
Ofiary pacyfikacji Wrzelowa pochowane zostały we wspólnej mogile na cmentarzu parafialnym w Zagłobie. W niedzielę mieszkańcy i władze gminy Łaziska oddali im hołd. Była wspólna modlitwa, zapalne zostały znicze i złożone wiązanki kwiatów.
- Kilku młodych ludzi, którzy działali w siłach konspiracyjnych, siłach zbrojnych podziemnego państwa polskiego, zostało zgładzonych tu właśnie na tej ziemi. Chwała i cześć bohaterom! Wieczna pamięć dla tych, którzy oddali życie za naszą wolną i niepodległą Polskę – mówił Karol Grzęda, wójt gminy Łaziska w miejscu rozstrzelania mieszkańców Wrzelowa, składając wiązankę kwiatów.
Komentarze (0)