- Gdy zobaczyłem tę karetkę ponownie dziś rano, to byłem pewny, że jednak została skradziona i porzucona w polach nad Wisłą – opowiada pan Andrzej, od którego otrzymaliśmy zdjęcia z Piotrawina Kolonii.
Na obu widać karetkę pogotowia ratunkowego ze szczecińskimi numerami rejestracyjnymi. Samochód zaparkowany jest na poboczu gminnej drogi, tuż przy sadzie. I stoi tam co najmniej od 3 listopada.
Tego dnia pan Andrzej zadzwonił pod numer alarmowy 112 i zgłosił informację o porzuconej karetce, w której nie ma ani ratowników, ani pacjentów.
Sprawą zajęła się opolska policja. Funkcjonariusze rozwikłali zagadkę pozostawionego ambulansu. Jak się okazuje, nie doszło do żadnego przestępstwa.
- Ustaliliśmy, że samochód zarejestrowany był na Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. Nie został skradziony, gdyż nie był zarejestrowany jako poszukiwany. Został natomiast sprzedany osobie fizycznej – wyjaśnia asp.szt. Edyta Żur, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Opolu Lubelskim.
Policjanci - jak po nitce do kłębka - dotarli do nowego właściciela ambulansu. To on zaparkował auto przy sadzie. Niewielu kierowców zdecydowałoby się na taki ruch.
- Jeśli nawet ta karetka byłaby kupiona z wyprzedaży, to nikt rozsądny nie trzyma samochodu w polach. Każdy zaprowadziłby auto na własne podwórko, a nie trzymał ponad 20 dni na polu – uważa nasz Czytelnik.
Dlaczego akurat w polu na uboczu właściciel zdecydował się pozostawić karetkę?
- Tłumaczył, że pojazd został odstawiony do warsztatu samochodowego, ale nie było w nim miejsca, dlatego też został przestawiony do sadu – relacjonuje rzeczniczka policji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.