Koło Gospodyń Wiejskich „Borowianki” w niedzielę rano zwróciło się z apelem o wsparcie organizacji punktu noclegowego dla uchodźców.
- Na chwile obecną przez świetlicę przeszło około 20 osób. Część się przespała i pojechała dalej do rodzin w głębi Polski. Pozostało teraz 10 osób z Lwowa. Oni też planują jeszcze odpocząć i ruszyć dalej do rodziny. Ale cały czas dzwonią telefony, że kolejne osoby potrzebują noclegu – mówi Agnieszka Mazurkiewicz z KGW w Borowie.
Wieczorem dotrzeć ma tu sześć rodzin z małymi dziećmi.
CZYTAJ TAKŻE:
Od samego rana pod świetlicę w Borowie przyjeżdżały samochody z darami.
- Śledzimy, co się dzieje na Ukrainie i zdajemy sobie sprawę z tego, co przeżywają ludzie. Najbardziej zawsze cierpią kobiety, dzieci, starsi ludzie, którzy ponoszą największe konsekwencje wojny. Wielu z nich przyjeżdżało w nasze okolice do pracy, są prawie jak swoi – mówi Bożenna Jerwan z Trzcińca, która też odpowiedziała na apel.
Każdy przywoził co miał pod ręką – łóżka, koce, śpiwory, żywność, słodycze, środki czystości i odzież.
- Ci ludzie jeszcze 23 lutego żyli tak jak my, mieli domy, prace a teraz nie mają nic. Nie wyobrażam siebie nie zareagować w takiej sytuacji, jak ktoś potrzebuje pomocy w obliczu wojny – przyznaje Karolina Rzedzicka z Ratoszyna, którą spotkaliśmy przy świetlicy w Borowie.
Odzew na apel przerósł oczekiwania „Borowianek”.
- Dziękujemy za to. Darów jest tak wiele, że na chwilę obecną wszystko jest zabezpieczone, w tym łóżka do spania, pościel, jedzenie – mówi Mazurkiewicz. - Prosimy wszystkich, którzy chcieliby pomóc naszym sąsiadom ze Wschodu, aby wszelkie dary kierować od teraz do Gminnego Ośrodka Kultury w Chodlu. Borów jest już – dzięki państwu – zabezpieczony – dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.